Gdy rap mrocznej przyszłości zaczyna być przepowiednią

Piątkowa premiera utworu Kukona, Oskara i Steeza oraz zapowiedź fabularnego longplaya „Rejects” warszawskiego producenta Maro Music to znakomite wiadomości dla entuzjastów prawd niepodawanych wprost i zwolenników kreatywnego opakowywania zwrotek. Do tej pory rapów cyberpunkowych czy postapokaliptycznych ukazało w Polsce tyle, co kot napłakał, bo muzyka najpierw skoncentrowana była na możliwie bezpośrednim „tu i teraz”, a potem doszło jeszcze „kiedyś to było”.

Myślisz o rapowanych dystopiach, mówisz PRO8L3M. W porządku, duet jest na tym polu zdecydowanie najważniejszy – i nie zamierzam tego w tym zestawieniu pomijać. Zamierzam jednak przypominać, że ani nie byli pierwsi, ani nie są jedyni. Tym bardziej że absolutna większość twórców wykorzystująca tę konwencję nie wiedzieć czemu nie mogła liczyć na rozgłos i uwagę. Czyżby dlatego, że żyjące chwilą audytorium naprawdę lubi to, co zna, czy może woli od takich dylematów uciekać? A może dlatego, że choć skaczemy do 2031, do 2071, do 2077, to śmierdzi mocno zepsutym 2022 tak, że żołądek podchodzi do gardła?

Maro Music & Deadly Hunta – „When it’s war”

„Moja płyta jest tak naprawdę audio musicalem dziejącym się w przyszłości, w alternatywnej rzeczywistości, nie tak dalekiej od tej naszej, ale lekko zmienionej. Świat, do którego zapraszam słuchacza, jest mało przyjazny i zniszczony przez samego człowieka, co powoduje, że życie w nim nie należy do najłatwiejszych” – zapowiada w wywiadzie dla Rytmów producent Maro Music. Singla promującego „Rejects” jeszcze nie ma, ale dzięki utworowi z brytyjskim Jamajczykiem Deadly Hunta do gry „Cyberpunk 2077” możemy sobie co nieco wyobrazić.

Maro Music zapowiedział fabularną, cyberpunkową płytę z mnóstwem gości (fot. Mixone)

Kukon x PRO8L3M – „Hard style flex”

Zimna elektronika ze zdecydowanym pulsem niesie dwa niskie głosy i wersy, które raczej służą temu, by wytworzyć klimat, a nie rozkładać je na czynniki pierwsze. Niby „networking z kolegami z NASA” i „z dziewczynami z Marsa telepatyczna jazda”, ale na drugim planie świat kończących się rezerw i cyfrowego zaszyfrowania. Niepokojące formy w teledysku, towarzysząca całości aura odhumanizowania, każe patrzeć do przodu bez specjalnej nadziei. A przynajmniej nie spodziewać się w przyszłości normalnych relacji międzyludzkich.

Sokół x Lena Osińska – „Koniec gatunku”

„Bateria padła mi chyba we wtorek, podnoszę z ziemi gazetę / nagłówki czerwone krzyczą, że w środę zniszczy coś naszą planetę / ciekawe, że dług nadal rośnie, na monitorze jest piątek / Chodzę tak cztery godziny żałośnie i zupełnie tracę rozsądek” – rapuje Sokół, a wokalistka Lena Osińska dośpiewuje: „To już koniec jest, gatunek stracił sens”. I choć całość okazuje się ostatecznie imprezową fantasmagorią, to widać, że świat słabych szafiarek i raperów idiotów jest dla autora utworu prywatnym finałem wszystkiego.

Tomasz Andersen – „Krach”

Jest rok 2071, światem rządzą korporacje, zdegenerowane elity mają swoje zachcianki. Wrocławski raper i producent Roszja pchnął w pożyczone od Phillipa K. Dicka realia postać Tomasza Andersena, łącząc Thomasa Andersona z „Matrixa” z bajkopisarzem Hansem Christianem Andersenem. – „Wbrew wskazówkom” to popkulturowy blend, funkowy kolaż, dystopii, SF, czarnego humoru – mówił mi artysta. „Krach” wprowadza w album, w świat piosenek piętnujących jałowość totalnego konsumpcjonizmu.

Tomasz Andersen na przekór czasowi, wiecznie „Wbrew wskazówkom”

Ucieczka z kolonii – „Śpiew syren”

Znowu Roszja. Tym razem we współpracy z superproducentem Magierą dostarczył postapokaliptyczny obrazek będący alegorią Polski „dobrej zmiany”, ale świetnie radzący sobie również poza tym kontekstem. To ciekawa, pazurzasta publicystyka upchnięta z polotem w nonszalanckie utwory. W kwietniu 2022 słucha się jej ciężko, bo są tu uchodźcy, łuny, Władimir Putin i NATO. Dlaczego wybrałem akurat numer „Śpiew syren”? Bo był osobno na YouTube, ironia wydaje się tu skomplikowana, a postrzeganie muzyki jako broni nadal ma potencjał.

Hades – „Kameleon”

Album „Combo” rapera Hadesa i producenta Barto Katta był przedstawiany jako „relacja z samotnej podróży do przyszłości przez miejsca, w których fantazja miesza się z wielkomiejskim zgiełkiem, za przyciemnianą szybą hałas staje się kojącym szumem”. W „Kameleonie” Barto pompuje bas, a Had jest odcięty samochodem od świata jak Mad Max. „W centrum płoną palmy, ulicami płynie plastik”, on zaś jeździ szarpanym stylem, poza systemem. I „miliardy nanowyświetlaczy zamiast pigmentu / nie widzą powierzchni, nie mówiąc nawet o wnętrzu”.

Pork Pores Porkinson – „Postapocalypto”

Zabieram was w podróż… W podroż do roku 2077… Do świata, który stworzył się na nowo, w wyniku ludzkich aspiracji i konfliktów… W tym świecie jedni żyją w kontenerach, drudzy w ruinach miast, inni wysoko nad nami” – zapowiadał Pork Pores Porkinson, gdy wrzucał do sieci teledysk do numeru tytułowego z albumu „Postapocalypto”. Sam snuje opowieść z perspektywy kontenera, ogłupiony morfiną i hologramami. Na płycie jest trochę mikrofabuł, mikronarracji, dużo rekwizytów. Artysta się przygotował, słuchacz może się wczuć.

Pork był u szczytu popularności przy pierwszych płytach jego zespołu Trzeci Wymiar. „Postapocalypto” niestety przegapiono.

Zero – „GEN-Z”

Lubię sci-fi osadzone w naszej rzeczywistości – brudne i żywe, jakby roślinneprzyznaje w rozmowie Zero, raper, filozof i erudyta. W jego „Nascar Inn” wątki religijne splatają się z fantastycznymi, przeszłość przecina się z przyszłością, surrealne rozmycie i strumieniowana świadomość z diagnozami prosto w twarz. Bo krakowski artysta nie tyle wieszczy, co sygnalizuje – zagrożenia stające przed młodymi, uboczne skutki tempa życia, zera na rachunku za bunt, wybór między wygodą a wojną, nanoanteny w synapsach, przeguby w czipach.

Jetlagz – „Radio Jetlagz”

„Bez cienia szans, bo ten świat to tragifarsa / może będziesz miał fart i odlecisz stąd na Marsa / lub jakiś inny startup zbuduje twój duplikat / Teraz słuchasz Radia Jetlagz, nie reguluj odbiornika” – ostrzega do wtóru głuchych, automatycznych bębnów Łajzol, występujący w duecie z Kosim. Naczelni imprezowicze sceny są świadomi XXI-wiecznego ogłupienia ludzkości. To ze świata za rogiem, gdzie „powietrze kupisz w sklepie tak jak batoniki”. Ale czy w ogóle kupisz batoniki? Jedzenie będzie przecież dla bogatych.

Profus – „2031”

„Grasuje banda kanibali, którzy odkąd gospodarka padła, nie dają tu żyć (…) / Wzdłuż ulic kluczy, tu szkoła stała, ale rząd ją zburzył / Po pięciu falach nikt się nie uczył, nauka zdalna lepiej odmóżdży / pod kątem inteligencji sztucznej – szybko uznała, że czynnik ludzki / Sam dla siebie jest rakotwórczy i tak algorytm stał się nadopiekuńczy / Świdruje uszy wirniki drona, co sunie w głuszy / W mroku się schował, przeczekał, zmrużył wzrok patrząc, jak zagrożеnie się kurczy / Uśmiecha się Bill Gates z billboardu, niе wychodź z domu bez bio paszportu”. Nawijał Profus z Wawy.

Czy to „Metro 2033”? Nie, to „2031” Profusa. Aktywny od ponad dwóch dekad raper, znany m.in. z płyt Popka, Kafara, Nizioła i Małacha, naprawdę dobrze opowiada.

PRO8L3M – „World Wide Web”

„Klimat »Hack3d By GH05T 2.0« robi wrażenie. Świat wielu tożsamości, użytkowego seksu, wszechobecnej technologii, która jest narzędziem kontroli i narkotykiem jednocześnie, rozmazuje granicę między wirtualnym a rzeczywistym. To jednocześnie obraz wariujących giełd, braku wody i wiszącej w powietrzu rewolucji. (…) Dużo tu dylematów rodem z »Black Mirror« przyprawionych hustlerką (ulicznym cwaniactwem – przyp. MF) w stylu GTA” – pisałem w recenzji epki PRO8L3Mu. A bezpretensjonalnie opowiadany „World Wide Web” pozwala poczuć to na własnej skórze.

A poniżej wszystkie z opisywanych utworów zebrane na jednej playliście: