Powstania śląskie (2010-2023). Larmo!

Gotowi na kolejną porcję rapowych kooperacji prosto z brudnego południa? (poprzednia TUTAJ). Dzielenie tekstu na części ma jedną zaletę, pozwala na erraty i uzupełnienia na bieżąco. Nim zatem wjedziemy na dobre w lata 10., jeszcze jedna rzecz z 2007 r., z bootlegu Miuosha „Maue LP”. W pierońskim remiksie „Cauego Śląska” jest rzeczywiście liczna i głośna reprezentacja regionu.

Utwór wjeżdża z impetem i zgiełkiem, po wodzirejsku, z nazwami miast. Najlepsze momenty? Bu, który wersami Hasioki, familoki, nowsze bloki, glajzy przi hołdach / Dziurawe autobany, na dworcach zwierzęcy folwark od razu tworzy obrazek. Papa Siemianowickiego rapa Bendickz i jego stigidi flow z czasów Das Efx i Fu Schnickens. Największa niespodzianka? Rahim sięgający po godkę. Twórcy, o których wcześniej nie było? Booryz, Siwydym (Supermiasto Silesia, centrum: Katowice), Bemer, Rene1, Banan i Ania Sool – wreszcie jakaś dziewczyna, i do tego pyskata.

Bytom, Katowice, Siemianowice, Ruda, Chorzów, Gliwice, Tychy, Mikołów, Zabrze – wymienia Miuosh. I chyba powinien dodać Bielsko-Białą, bo poczucia utożsamienia z heimatem i jego hiphopowymi dokonaniami tam nie brakuje. Karim Koszmar zapoczątkował sagę, która trwa do dziś. „Pomysł na Południe Reprezent zrodził się koło 2010 roku i z założenia miał to być projekt skupiający raperów ze Śląska, miała to być kolejna składanka z Południa. Kolejna po IGSie, po 19stym Południku, po Usta Miasta Kast, po Silesii Na Śląskich Bitach, po producenckiej płycie Jajonasza, która wyszła w 2010 roku. Wyszliśmy od jednego numeru na mojej płycie Wiem Że Warto, przeszliśmy przez maxi single na winylach, teledysk i koszulki” – pisał dopiero co na swoim Facebooku Karim i zapowiedział przy okazji „czekającą już 13 lat na wydanie kolejną składankę ze Śląska”.

Rap zostawia swój ślad na murach. Coś dla ucha, coś dla oka (fot. ze zbiorów Karima Koszmara).

A teraz fakty. W pierwszej odsłonie „Południe Reprezent” zameldował się skład: Miuosh, Siwydym (piękny ukłon dla Hasta i nawiązanie do Distrubing tha Peace), K.A.M.S. (dobrze, że wreszcie się pojawił, na bitach Rahima potrafił nieźle błysnąć), Bu (Hela, co gryfnie się oblekła – pamiętamy), Majkel (fantastyczne wejście z literackim zupełnie opisem) i oczywiście gospodarz, brzmiący tu raczej warszawsko, w duchu Ero JWP. Bardzo ciekawa jest najnowsza odsłona z 2022 r. Powtarza cały skład z 2020 (Skorup, HK Rufijok, Majkel, Bu), dodaje Mopsa, zabrzanina dysponującego jednym z najlepszych warsztatów rapowych w Polsce, do tego płyty drapie Ure z Epromem. W wersach Pięknie, k…a, nas urządził znów ten chazarski rząd czy Dożyłem zakazu, k…ą, spaceru po lasach czuć antysystemowy, popandemiczny wydźwięk, nie zabrakło również wyrazów czułości względem partii rządzącej. Karimowi zabrakło natomiast trochę smaru, żeby ten offbitowy styl nawijania płynniej mu działał.

Skaczemy po osi czasu, postaram się wrócić do chronologii. Gdy śląskie składanki odeszły w zapomnienie, a MaxFloRec wyraziło ambicje zdecydowanie ponadlokalne, okazją do gremialnych spotkań stały się numery reprezentacji miast, pospolite ruszenia z pobudek charytatywnych, hymny poszczególnych ekip albo cyphery. Wysyp utworów z serii „Wizja lokalna” doprowadził w 2012 r. do znakomitego utworu śląsko-zagłębiackiego. To nie tylko weterani (Majkel), ale też nienaganne technicznie młode wilki z zapleczem freestyle’owym (Tymin, Peus, Esko, Biak) i folkloryści (Skorup, HK Rufijok). Agresywnym, europejskim, wyprzedzającym trendy stylem wyróżnia się Kamel, pojawia się też DJ HWR, który ze swoim Grubo Krojone jest bastionem undergroundowego południa kopalni i hut.

Nie trzeba długo patrzeć na okładkę płyty HWR, żeby wiedzieć, skąd facet jest. A płytą „Grubo albo wcale” wypada się zainteresować choćby ze względu na nieoczekiwany i bardzo przyzwoity powrót Hasta.

Byli jednak tacy, którzy mieli inną wizję lokalną. W 2012 r. ukazał się trzeci album Tewu, czyli grającego od 1992 Tuwandaala/Tewu. Zapowiadano ciężary i surowość, tymczasem „Nie bój się” to raczej przekaz i motywacja, z pulsem uzupełnianym przez żywe instrumenty. Ten numer może rzeczywiście pomóc potrzebującym, również dlatego, że w odwiedziny wpadli gracze, co to niejedno przeżyli – Viruz (Gliwice), Solei (Siemianowice, koniecznie trzeba sięgnąć po jego opowiadania z serii „Bogowie osiedla: Heft”) i SpecyfiQ (Ruda Śląska). Gości można kojarzyć ze staroszkolnych inicjatyw takich jak Styl VIP, Kapuera Landewu czy Trzyblox, zrzeszyli się jednak w Papu Band. Silesia lubi się zrzeszać.

Kto chce gnoju, ten gnój dostanie. Zapraszam do „Cornego Rapu”. Karty rozdaje Wu, założyciel marki Corny Luft, twórca grupy Corny Rap łączący raperów nawijających w gwarze śląskiej. Bezkompromisowy brak potrzeby bycia rozumianym czy akceptowanym przez postronnych, wyraźnie inspirowane Kourtrjame klipy Banota podkreślające ciężki przekaz z ciężkich rejonów na całkiem chwytliwych podkładach – to działa i robi wrażenie. W „Cornym rapie” udziela się kilka ciekawych postaci, np. G2E ze wspominanego Tuwandaala, legenda graffiti, albo Dohtor Miód, jednoosobowy Nagły Atak Spawacza z Piekar, który w dorobku łączy elektronikę, rock, metal, rap, mocno przy tym testując granice humoru i ludzkiej godności u słuchacza. W kontekście numeru i całego albumu „Buc”, który promuje, intrygujący jest również fakt, że tak lokalne przedsięwzięcie wydawcę znalazło w… Szczecinie. Tewu wydał z kolei poznaniak Peja.

Wu przekazuje jasne instrukcje, jak się do niego zwracać. I o tym, czym jest górniczy trud, wie nie tylko z opowieści (zdjęcie z facebookowego profilu Corny Luft).

Z Poznania skaczemy do Warszawy, i to tej z końca lat 90., by przypomnieć słynne „Nie jestem k…a biznesmenem”, utwór, który Jajonasz, Bas i Gano zarapowali na podkładzie 600V. Bit stołeczny, płyta stołeczna, zaproszenie z Mazowsza, ale nawiązanie z 2018 r. już zupełnie śląskie, do muzyki gliwickich braci Jaz. „Back in Biznes” Skorupa samym refrenem przywołuje klasyk, Bas i Gano wracają, wszyscy jadą mądrze i stylowo, HWR skreczuje, Serek gra na gitarze. Uczta, na której zabrakło niestety Jaja. Co zrobić, ponoć zaproszenie poszło.

Do idei Wizji Lokalnej wspomnianej cztery akapity temu powrócono w 2019 r. za sprawą kawałka „44-100”, inicjatywy gliwickiego Tapsa, w którym udzieliło się 22 raperów z miasta nazywanego najmniej śląskim spośród śląskich. Jak czytamy, „posse cut połączył pokolenia, najstarsi uczestnicy akcji urodzili się w 1977, a najmłodsi ponad 20 lat później w 1998″. Sprawdza się kolaż stylów – obok walcowania bitu mamy autotune’owy zaśpiew, reggae’owy sznyt. Producent SWR podołał z aranżacją.

Z mieszanymi uczuciami dorzucam też do puli „Rap Lokal Chorzów 1” – nie wszyscy są bowiem hanysami, łącznie z pomysłodawcą akcji i producentem całości Este. Ale skoro Kieron przekonuje, że Zjednoczony Chorzów wjeżdża ci na głośnik, DRJU nawija o cudzie ludu chorzowskiego, a Bikla zapewnia, że to śląskie charaktery, tak jak i śląska werwa, to gorol łaskawie zamilknie. Zwłaszcza że werwy nie brakuje, tego typu utwory rzadko są tak żywe, tak taneczne, a to wszystko służy dobrej sprawie (choremu na białaczkę zawodnikowi UKS Ruch Chorzów). Niestety nadal uważano, że wokalistka, która zrobi wow, wow i yeah, yeah, to świetny pomysł.

Chorzowianie DNCHP i KNS w odwiedzinach u pewnego chorego na białaczkę chłopaka, któremu marzy się sportowe zawodowstwo.

Pomysłem świetnym są bez wątpienia GoodVibeCyphers. „To formuła, która ma na celu zebranie raperów z różnych środowisk i pokazanie, że mimo różnic jesteśmy w stanie spotkać się przy mikrofonie i zrobić coś razem z zajawki do hip-hopu” – czytam w opisie. Od początku było interesująco, choć nierówno, kto ma chwilę, niech sprawdzi, jak Bigos i Zientuch siedzą na „griseldowym” podkładzie w czwórce. Na dobre ruszyło wraz z szóstą odsłoną z 2020 r. – Bu, Gumiksem, Skorupem i Dejlem do bitu i skreczy HWR-a. Co wjeżdża z metaforami i charyzmą, kończy się emocjami i melodią. Uwaga też na siódmy, dworcowy cypher – wokalna ekwilibrystyka Mopsa, Biak, który mówi, że przez takich jak on i jego ludzi dworzec trzeba było odnowić, Opał imponujący tempem skojarzeń i mnóstwem współbrzmień, staranne, gęste pisanie Vera. A Dezy? To akurat import spoza Silesii.

Zbliżamy się do końca, spinam więc klamrę. Kaliber, Pokahontaz, świetny teledysk Koprucha – zanim to się wydarzyło w 2022, miało miejsce w 2018 r. I było jedną z najfajniejszych rzeczy w tamtym roku. Refren z aluzją do Łony i natchnionym cięciem DJ-a Jaroza, „incepcyjne” wideo, dystopijna, hightechowa aura, z którą Rah i Fok od zawsze są za pan brat, Dab przyklejony do bitu Magiery i Joka z tym malarstwem holenderskim. Ciarki. Album „Reset” z takim singlem nie mógł przejść obojętnie. „Czarny Śląsk” nie jest aż tak dobry, „prześpiewano” go za bardzo, niemniej, cóż… i tak jest dobry. Ci goście, których pokochano za Paktofonikę w zabawnym dialogu. Jeden z braci Marten z małą lekcją geografii, drugi rozbrajający zupełnie wersem Śląsk więcej wie o mnie niż ja o Śląsku (w takim numerze!). GrubSon, personifikacja słowa flow. Aż chce się więcej.

I zapewne będzie więcej. Południe umie dostarczać, zasoby czarnego złota w postaci dźwięków nie są wyczerpane i wcale nie trzeba schodzić głęboko. Wystarczy pójść na koncert.

Pierwsza część tekstu znajduje się TUTAJ. Poniżej zaktualizowana lista utworów opisywanych w obydwu artykułach: