Let’s dance. Wojtczak o flircie polskiego rapu z elektroniką

Zeszłym postem komentowałem listę 200 tanecznych numerów wszech czasów, którą uraczył nas „Rolling Stone” – zgodnie z profilem bloga szukałem tam rapu i próbowałem wyciągnąć wnioski. Na szczęście rodzime środowisko rapowe nie potrzebuje zagranicznych publikacji, by zgłębiać takie zagadnienie. Mogło się uczyć na własnych błędach i osiągnięciach, bo przecież klubowe łączy się w Polsce z hiphopowym od ponad dwóch dekad. A może – biorąc np. pod uwagę „Tehno Terror” Maxa i Kelnera – od samiuśkiego początku? Szkoda, że świadomość tego jest tak nikła.

„Mariaż elektroniki z rapem musiał być postrzegany nad Wisłą jako marginalny, skoro kilkanaście lat po Electric Rudeboyz, przy okazji premiery HV/Noon Mikołaja Noona Bugajaka i Piotra Hattiego Vattiego Kalińskiego (2014) dziennikarz kulturalny Przemysław Gulda był nim tyle zachwycony, co zdziwiony. (…) Ktoś tu przegapił sporo lat i sporo płyt” – pisałem w „Gazecie Magnetofonowej” w 2017 r. 

Chętnie bym te płyty poprzypominał, zwłaszcza że cały fundament rapowej nowej szkoły (również naszej) to elektronika i spojrzenia kierowane głównie na południe Stanów. Ale trochę przeraża mnie to, co mogę przegapić. Proszę więc o pomoc specjalistę, „ambasadora kultury klubowej w Polsce”, redaktora prowadzącego Electronic Beats Polska i dziennikarza freelancera związanego m.in. z Muno.pl, Laifem, Noizzem i Rytmami, a także współautora „30 lat polskiej sceny techno”, gdzie odniesienia do hip-hopu pojawiają się kilkanaście razy, np. w superciekawych kontekstach: początków MesBrutah, związków Mic Ostapa z Hewrą czy Jacka Sienkiewicza na imprezach DJ-a 600V. Przed Wami Artur Wojtczak i jego selekcja.

ARTUR WOJTCZAK: Listę moich ulubionych utworów, w których hip-hop spotyka się z muzyką taneczną, otwiera piosenka „Let’s Dance” Sonar Soul w remiksie Żyta. Numer pochodzi z 2014 r. i jest do dziś jednym z najlepszych przykładów rasowego hip-house’u przeszczepionego na polski grunt – uliczny flow rapera Żyto idealnie koresponduje z podkładem i wokalnymi samplami wyprodukowanymi przez Sonar Soul.

Nie ma takiego miasta Warszawka – rapuje w tracku „Kawka” Kaietanovich ze składu Zetenwupe. Ich album wydała w 2015 r. Alkopoligamia, a bit do tego tanecznego numeru stworzył Bez Struktury, którego obecnie kojarzyć należy z drumandbassową formacją Blueboss, a wcześniej z rzeczami dla Jody, Wigor, Vixena, Solara i AdMy.

Tede dość często flirtował z brzmieniami klubowymi w swojej karierze – czasem zahaczając o pastisz, czasem zamieszczając na singlach znakomite remiksy np. w stylu jungle („Wyścig Szczurów”). Ja jednak przypominam „Będzie Padało” z drugiej płyty Warszafskiego Deszczu, która powstała w większości koło 2000 r., ale latami czekała na publikację.

Electric Rudeboyz to drum’n’bassowy skład ze Szczecina, który wydał tylko jeden – ale za to genialny – album w 2001 r. Za większość wokali – i wszystko inne – na płycie odpowiedzialny był Oreu, ja jednak stawiam na numer, w którym rapuje Joanna „Aha” Tyszkiewicz z Esenuzet. Jest wybitny.

Co decyduje o tym, że „Magenta” Pezeta już teraz jest klasykiem? Z pewnością inspirowana gatunkiem organ-house produkcja Auera. Nominowałem nawet ten kawałek do zestawienia najlepszych utworów 2000 r., które publikował najważniejszy magazyn piszący o kulturze klubowej – brytyjski „Mixmag”.

Co było u mnie „on repeat” w 2007 r.? Na przykład „Róż” Punchlove ze Smarkim Smarkiem. Smark, undergroundowe objawienie 2005 r., już wcześniej miał ciągotki klubowe, czego najlepszym przykładem 2stepowe próby z Ruffsoundz. „Róż” brzmi surowo… i dobrze!

W czasach kształtowania się polskiej kultury hiphopowej nie byłem wielkim fanem Borixona. Zmieniło się to kilka lat temu, a house’owa produkcja z 2022 r. – nagrany ze sprawdzonym współpracownikiem (zrobił pół wydanej w 2018 płyty „Mołotow”) SecretRankiem „PowerBank” – przypieczętowała moją sympatię do kieleckiego rapera.

Rafał Grobel – producent wykonawczy płyty Sokoła „Nic” – zapowiadał singiel „Burza” (feat. ZIP Skład) słowami „Hardcore Hip-House”, czyli tytułem klasyka z Chicago Tyree Coopera. Przydałby się jakiś remiks tego utworu, a najlepiej dub! A ja wciąż czekam, aż Sokół zdecyduje się nagrać coś do beatu ofiarowanego mu przez duet Catz’N Dogz!

I jeszcze raz Grobel – jeden z inicjatorów arcyważnego projektu Niewidzialna Nerka, który miał pokazać inną, utanecznioną stronę polskiego hip-hopu. Moim ulubionym numerem są „Sztuki”, czyli dekonstrukcja utworu ze słynnego „Skandalu” Molesty w interpretacji Zeppy Zepa i Smarki Smarka.

Zeus to niezwykle utalentowany łódzki raper i producent. Zaczynał od hardcorowego rapu na wzór warszawski, niemniej potem wielokrotnie zdarzało mu się zbaczać z klasycznej hiphopowej ścieżki na rzecz tanecznych bitów. Ja przypominam numer z idealnej na sylwestra epki „Tommy Gun Hits Zeus„.

Obrazek otwierający przedstawia Borixona i pochodzi z jego oficijalnego profilu facebookowego.