Niby żul, ale jaki osłuchany! Baby Meelo zamyka trylogię

Baby Meelo jest człowiekiem wielu aktywności. Zwrócił na siebie uwagę jako jeden z najciekawszych rodzimych producentów szybkiej, połamanej muzyki określanej mianem juke. Grał na kilku renomowanych festiwalach, nie tylko polskich. Prezentował bity przyszłości w akademickim radio LUZ. Jest zaangażowany w kolektyw regime brigade. Współtworzy wrocławską przestrzeń kulturalną Uczulenie.

Artysta gust ma niezwykle eklektyczny, jednak nie ukrywa, że jego pierwszą wielką miłością był hip-hop. Poczuł groove, który buja nim do dziś, a także wolność i bunt. Zobaczył (na przykładzie Wu-Tang Clanu), co znaczy twórczo scementowana grupa. Kiedy więc w 2021 r. ukazał się „HEAVYWEIGHTŻ00LRAP”, a Kurtek, wówczas szef portalu Soulbowl, napisał, że Baby Meelo z „juke’owego wariata przeistoczył się w rapowego rzeźnika”, nikt nie miał prawa być specjalnie zdziwiony.

Szczerze mówiąc, to mało kto zauważył. Ani brud, ani ostentacyjna wręcz wielogatunkowość, ani specyficzne poczucie humoru to nie jest to, co niosłoby u nas niezależny rap do góry, zapewniało mu odbiorców. A jednak krok po kroku udaje się iść wyżej. O „HEAVYWEIGHTŻ00LRAPDWA” pisały Rytmy, w podsumowaniach odnotował je portal Brak Kultury. Parę dni temu ukazała się część trzecia. Jak zwykle krótka, intensywna, komiksowo przerysowana, bogata w impertynencje.

Tę piękną okładkę wykonał Kamil Lach (zgonowicz.com).

Choć za całość odpowiada Baby Meelo, to wśród współtwórców widać wiele ksywek – dadan karambolo, Kogutto the Gzikmaster, do tego kilkanaście innych. Nie tylko zresztą widać – płyta brzmi jak skutek uboczny imprez ludzi o szerokich horyzontach muzycznych. Zastanawiałem się, czy takie było założenie, że najpierw ekipa, potem muzyka, jeszcze potem szufladkowanie jej?

Chcę, żeby jedyną szufladką dla mojej muzyki był mój podpis, a z uwagi na to, jak intymnym procesem jest dla mnie tworzenie, nie wyobrażam sobie dzielić tego z kimkolwiek innym niż z ludźmi, którzy znaczą dla mnie najwięcej. Z drugiej strony w projekcie uczestniczyły również osoby, z którymi relację mamy przede wszystkim na polu artystycznym, a zaufanie takich talentów jak np. Praktyczna Pani jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem – spieszy z odpowiedzią Baby Mee.

Nie taki Baby Meelo straszny, jak się w swoim rapie maluje (fot. Jakub Majk).

Kurtek usłyszał w nim Earla Sweatshirta. Kapitan Capslock (Brak Kultury) – Tymona i Magierę po trzynastu latach pilnowania fyrtla z Kuflowym Mocnym w łapie. Ja dwie Żoolrapowe płyty temu byłem skłonny widzieć nieślubne dziecko DOOM-a, Belmondawg i Lorda Quasa. Teraz to drzewo genealogiczne wydaje mi się bardziej skomplikowane. I muzycznie – bo nieokrzesanie i syf potrafi już oswajać trochę miękkiego i harmonijnego – i w pewnym sensie tekstowo, bo to nie tylko melanż, zabawa rapowymi kliszami czy aluzjami. Pomiędzy wersami pokroju Jak twój kumpel zapcha wucet, to go uderz / czemu sypia w nim co weekend, nie rozumiem i To dla sztuki, nie mamony, byle starczyło na glony potrafi się np. zdarzyć prztyczek dla rasistów, seksistów i foliarzy. Jak postrzega to sam zainteresowany?

Baby Meelo: – Muzyka jest u mnie na pierwszym miejscu, od kiedy pamiętam, od pierwszych kaset i pierwszego walkmana, a w dorosłości stała się ważniejsza niż zdrowie i pełny brzuch. I nie mówię tutaj, że nie dbam o siebie czy coś; po prostu od zawsze jest to dla mnie religijne doświadczenie, z którym nic nie może konkurować. Mówię, co myślę, i gram, jak czuję – chyba tyle, a że żyję tym od zawsze, to spektrum inspiracji musi jakoś to odzwierciedlać. Posługując się jakimś konkretnym przykładem – przez ostatni rok największą rapową inspiracją był dla mnie Stove God. Jego zwrotki i refreny z takich numerów jak „Back 2x”, „Trap Gods”, „Westheimer”, „BDP” czy „Shootouts in Soho” znam na pamięć po przeanalizowaniu ich z przysłowiową linijką i nawijaniu ich kilka-kilkanaście razy dziennie.

Kolejne numery przy utworach o tych samych nazwach wskazują na pewną ciągłość serii zachowaną na „HEAVYWEIGHTŻ00LRAPTRZY”. Ale czy Baby Meelo ewoluuje, coś wykluje się z tych szkiców i miniatur, czy to takie brudne, zdawkowe i mimochodem ma być zawsze?

Obecnie pracujemy nad minitrasą i kilkoma albumami do katalogu regime brigade. Piszę coś na solowy album Groove Professora, od grubo ponad roku zalegam z miksem numerów z Naphtą. Natomiast zwieńczenie ż00lrapowej trylogii jest dla mnie jednocześnie zwieńczeniem pewnego etapu w życiu i projektu Baby Meelo. Kolejny album jest już w fazie pierwszych szkiców, ale czym będzie – zobaczymy – informuje artysta.

Na pewno będzie sobą. Pytanie o to, czy utożsamiacie się z tym całym nieogarnialnym bałaganem nazwanym polskim rapem, zbywa krótkim, wymownym – Naaah, they ain’t nice like that.