Beat it #2.1 – P.A.F.F. kontra NOON, Miroff, Hvll, Hubi, Szogun, Bruno, Szamz, Lanek
Mnóstwo ciekawych bitów zrobionych przez zdolnych ludzi. Trochę osób, które są w stanie wiele w tej muzyce „wysłyszeć” i znakomicie ją do tego opisać. Aż prosi się o to, żeby to skonfrontować. Dlatego druga odsłona cyklu „Beat it” była kwestią czasu i wreszcie jest.
Na początek wybrałem pięć bitów dla P.A.F.F.’a, producenta, który sam przedstawia się jako Fiat Multipla muzyki elektronicznej czy Nostalgiczny futurysta, ale jego zasługi na polu pionierskiej u nas syntezy EDM z rapem są zupełnie serio. Trap, electro, dancehall, house, garage? Połączy to wszystko i więcej, zawsze świeżo. Współpracował nie tylko z Tede, Paluchem, Dwoma Sławami, Gedzem i Malikiem Montaną, ale też np. z Major Lazer i Emmą Hewitt, grał go Tiesto, Aoki i Oakenfold. A teraz poanalizuje na moją prośbę. I wybierze pięć tytułów dla następnego zaproszonego.
ŻYTO/NOON – Beniowski [prod. NOON]
Dawny król samplowanej melancholii w produkcji, która jest wręcz zawadiacka, stoi jedną nogą w przeszłości, drugą w przyszłości, jest naiwna, fajnie bawi się przestrzenią i chyba kradnie sporo uwagi zaproszonemu na pokład częstochowskiemu raperowi alternatywnemu. „Beniowski” promuje drugi album tego duetu pt. „Glitchy Praga”.
P.A.F.F.: Dla NOON-a zawsze jedna miłość już od albumów z Pezetem i „Gier studyjnych”. Piękny mariaż oldschoolowych brzmień z nowoczesnym podejściem do produkcji. Syntezatory w tle brzmią jak żywcem wyjęte z lat 80., kiedy synth-pop dopiero raczkował i artyści mocno eksperymentowali i bawili się formą. Nawet perkusja brzmi mocno „vintage” i nadaje kawałkowi niepowtarzalnego klimatu. Bardzo fajna rzecz. Oskar siadłby tutaj idealnie na goścince.
Kwiatek Haze – ASMR [prod. Miroff, Hvll, Hubi]
Less is more – od zawsze do nieskończoności. Raper z warszawskiej Hałastry nadal jest jednym z niewielu, który z powodzeniem zagospodarowuje wolne, kleiste, nieco psychodeliczne bity – haze w ksywce to spełniona obietnica. To całkiem melodyjny lek na głowę podtrutą, udana ucieczka od presji i nadmiaru, nie pierwszy raz serwowana tam, gdzie pojawia się ksywka Miroff. Numer promuje debiutanckie solo rapera pt. „ODA”.
P.A.F.F.: Już od pierwszych sekund czuję się przeniesiony w mroczne, eteryczne klimaty rodem z pierwszych kompilacji „Czeluść” albo bitów z „NNJL” Gedza. Powolne, leniwie płynące tempo i głębokie basowe brzmienie typu Reese to jest zdecydowanie moja spora słabość. Żałuję, że coraz mniej raperów sięga po takie cloudowo-wave’owe bity, bo ma to niepowtarzalny klimat. Uwielbiam słuchać takich rzeczy. Ba, sam się trochę w to bawiłem pod aliasem unitrΔ_Δudio. Świetna sprawa, pozdro Miroff, Hvll, Hubi!
Del-M – Dziecko we mgle [prod. Szogun]
Nie dość, że Del-M wygrał w konkursie debiut nakładem Polskiego Radia, to jeszcze współpracuje z producentem, który pchnął Pezeta do klubu, Wdowę w kosmos, a Szybki Szmal uczynił zabójczą ekipą z zabójczym mixtape’em. „Dziecko we mgle” to ponoć najbardziej eksperymentalny bit na zapowiadanej na 10 maja płycie. Nie brak dobrego tempa, progresywnych aranżacji i mało rzemieślniczego, muzycznego myślenia o kompozycji. Tym razem – more is more.
P.A.F.F.: Może to kwestia tego, że dawno nie słyszałem produkcji Szoguna, ale jestem mocno zaskoczony! Oczywiście pozytywnie. Świetny patent z perkusją double time, który daje całemu utworowi jeszcze większego kopa. Bardzo podobają mi się te syntezatorowe „przeszkadzajki” w tle typu szybkie arpeggio, które kojarzą mi się z szalonym hyperpopem. Wszystko się tu idealnie klei, dużo się dzieje. Dla mnie bomba. Chyba mój faworyt z całej piątki.
Pezet – Tokyo (współczesny) [prod. Szamz, Bruno]
Dwóch modnych producentów, modny jersey club w rytmie, modna Japonia w samplach. Tak wykonuje się zadania w głównym nurcie polskiej muzyki miejskiej. Wiele par oczu i uszu skierowało się na pezetowe „Abstrakt EP”.
P.A.F.F.: Z całym szacunkiem dla Bruno i Szamza, bo bardzo ich cenię jako producentów, ale w tym utworze nic mnie jakoś specjalnie muzycznie nie zaskakuje, jest po prostu poprawnie. Klasyczny Jersey Club z pstryknięciami palców (sam korzystałem z tego patentu – guilty as charged) i drillowymi hihatami. Wszystko się tu zgadza, ale odnoszę wrażenie, że utwór jest zbyt „bezpieczny”. Nic się nie wybija na tyle, żeby mnie jakoś zaskoczyć albo przykuć uwagę. Oczywiście to tylko moja opinia.
Sokół x ZIP Skład – „Burza” [prod. Lanek]
Hardcore hip-house – napisał znany z produkcji wykonawczej Rafał Grobel, kiedy wrzucał ten utwór do siebie. Obserwatorzy sceny chętniej użyliby innych trzech słów – kij w mrowisku. Krakus Lanek – z przekąsem, ale też bez przekąsu nazywany „Lanye Westem” – wziął stołeczny uliczny skład z lat 90. w filmową podróż. Mocno trzęsło, turbulencji nie zabrakło.
P.A.F.F.: Oj, ten numer leciał u mnie na pętli wraz z klipem, jak tylko się ukazał. Wiem, że jako singiel budził mieszane uczucia, ale ode mnie megaszacunek dla ZIP-ów, że dali się namówić na taki eksperyment. Lanek postawił na prostotę brzmienia, która przywodzi mi na myśl minimal techno prosto z niemieckiej Vivy. Jest taki kawałek z podobnymi rave’owymi stabami- DJ S.P.U.D. „Set It Off”. Zawsze, jak słyszę „Burzę”, to automatycznie przypomina mi się ten banger z 2002 r. Jestem całkowicie oczarowany całością. W prostocie tkwi siła, a sformułowanie odpalam szluga od pioruna często przewija się w moich prywatnych konwersacjach.
Otwierające zdjęcie NOON-a pochodzi z jego oficjalnego profilu na Facebooku.