Reeeeeeeeemiks!

Belmondawg, jeden z najciekawszych (nie mylić z najlepszymi) polskich raperów, właśnie wypuścił zestaw remiksów. Co z tego wynika poza wrażeniem, że ktoś tu już zbyt długo monetyzuje zbyt mało utworów?

To już kwestia gustu, choć to, że możemy usłyszeć interpretacje artystów tak frapujących (i w swojej dziedzinie głośnych) jak działająca na styku muzyki klubowej i alternatywy Niemoc bądź Pejzaż, jest jakimś wydarzeniem. Szkoda, że twórcy wzięli na warsztat ten sam numer, niemniej to, jak inaczej z niego wybrnęli, też stanowi wartość. Nostalgiczny drum’n’bass kryjącego się za malarskim pseudonimem Bartosza Kruczyńskiego z pewnością wydobywa z kawałka nowe emocje. Niemoc dostarcza mocy.

Ja szczególnie cenię epkę „Sztossingery” za to, że daje mi pretekst, by przyjrzeć się rapowym remiksom i przedstawić Wam skromny ich wybór (do odsłuchania pod tekstem). Będzie tu sporo historii, nieco odwracania kota ogonem, postaram się o wnioski. Nie będzie polskich producentów remiksujących (oficjalnie bądź nie) zagraniczne gwiazdy, bo jednak trzeba jakoś zwęzić temat, acz i tak nie omieszkam odesłać przy okazji do „Rapfrancuski.pl EP” z 2003 r., gdzie nasi producenci (m.in. O.S.T.R., Patr00, Magiera, Waco, L.A. i Joter) wzięli się za nawijki znad Sekwany. Nie mam też żadnych ambicji, by wyczerpać kwestię – napoczynam ją tylko.

Wydawca The Very Polish Cut Outs ostrzega, że należy się spieszyć: „nakład stricte belmondziakowany do 800 sztuk”.

Remiks w szczenięcych czasach rodzimego rapu wydawał się mieć trzy funkcje – pozwolić uniknąć zbyt znanego sampla na oficjalnej produkcji, uratować tyłek rapera zbyt leniwego, żeby coś nowego napisać, i dopchać tracklistę płyty do długości pozwalającej ją sprzedawać bez wyrzutów sumienia. A jednak ponury, wspaniale monotonny remiks „Rymoholiko” Trzyha na składance „Smak B.E.A.T. Records” czy tak surowa, że aż bliższa latom 80. niż późniejszej dekadzie interpretacja „Więcej Flava” szczecińskiego Wiele C.T. (macierzysta formacja Łony i Webbera) z epki „Asfalt Wiosna 99” to dla mnie wersje jedynie słuszne. Thunder w remiksie „CHCWD” Grammatika z „Ep+” zrobił rzecz w realiach „najntisów” trudną do wyobrażenia – sprostał oryginałowi Noona, a nawet przydał mu doniosłości. Jeżeli ktoś myśli, że łatwo „poprawiać” po Bugajaku, może sobie sprawdzić, jak okropnie na „Każdy ma chwilę” wyłożył się nieco później Leszek Możdżer.

W drugie tysiąclecie wchodziliśmy ze świadomością, kto należy do ówczesnej producenckiej czołówki. Z pewnością Emade, JanMario, Waco czy Magiera. I wszyscy remiksowali. Zaczynam od końca – Magierski wziął się za „Pojawiam się i znikam” Slums Attack i zafundował mu minimalistyczne oblicze. To musiało brzmieć wtedy jak nowa szkoła. Podobnie z Mariem i „Wyścigiem Szczurów”, singlem Tedego wydanym jak nie w RRX – naprawdę starannie i na grubo, z wielkoformatową okładką, a także mnóstwem reinterpretacji utworu.

Jak to szło? „Będzie padać dużo, nieba wszędzie się chmurzą (…) / zmokniesz, spłyniesz jak strugi po oknie”.

„A gdyby Emade zrobił podkład, tnąc sampel jak DJ Premier, żeby ten bit dudnił, gniótł i jednocześnie niósł jak szalony? A gdyby Fisz wjechał na niego zdeterminowany, agresywny, z energią jak Bob Marley i zasypał werble gradem, nie zostawiając między nimi żadnej wolnej przestrzeni?” – pytałem retorycznie po remiksie „Huraganu” z epki „Asfalt Wiosna 2000”. Jednak to, co zrobił Waco z nijakim „Idź za ciosem” Morwy i spółki, jest jeszcze lepsze. Podlane melodią, idealnie samplowane, stało się klasykiem rapu nie tylko warszawskiego i nie tylko wtedy. Ciarki do dziś.

Świadectwem czasów (już trochę późniejszych) stało się to, że raperzy zabrali remiks producentom. „Uderz w puchara” TPWC z 2008 r. odmienił nie nowy podkład, a występ TDF-a, który z Sokołem w kawałku nie spotkał się nigdy wcześniej i nigdy później. My Prosto jedziemy, robimy PLN-y zabrzmiało całkiem prowokacyjnie, choć Graniecki zagrał tylko nazwami firm obydwu panów. Tede i remiks jak Geralt i Ciri – warszawiak był w potężnie obsadzonym „Oni tego chcą” Dioksa (gościnnie m.in. Miuosh, Vienio, Małach i PeeRZet) i w epickim „Puszerze” HIFI Bandy, gdzie i on, i Numer, i Pyskaty położyli jedne z najlepszych zwrotek w swoich karierach. Co więcej, tedeefowe „Nie banglasz” z 2013 r. dało asumpt do małego festiwalu reinterpretacji, na którym najbardziej skorzystała WdoWA. Jak to zwykle w wypadku owocnych współprac Jacka bywa – później z nim skonfliktowana.

HIFI Banda z kolegami serdecznie zapraszają do wysłuchania remiksu „Puszera”.

Robi się remiksy, my chcieliśmy robić ich dużo, choć w sumie robimy ich mało… Ja tam od 15 czy 20 lat trąbię ludziom, żeby brali się za remiksowanie polskich rzeczy, a nie ulubionego amerykańskiego numeru sprzed ośmiu lat, który nikogo już nie obchodzi. Remiks to fajne ślizganie się na czyichś plecach, bo czemu nie, skoro można zwrócić uwagę na siebie? – mówił mi i Andrzejowi Cale Wini w wywiadzie. I przemienił „6 zer” Taco Hemingwaya, chyba największy rapowy hit 2015 r., w zupełnie swój numer, zbudowany od początku na tym samym co w oryginale samplu, pełen smaczków czytelnych w pełni wyłącznie dla wtajemniczonych.

Królowie polskich remiksów? Można wybierać. Z jednej strony Kixnare, szlachetnie brzmiący władca undergroundu, który na przestrzeni kilkunastu lat naremiksował się od Jimsona po Belmondawg i dołożył do tego dwa albumy „Class of 90’s” z własnym spojrzeniem na amerykańskie klasyki. Z drugiej – zupełnie bezwstydny pan mainstreamu P.A.F.F., szlak rapowego remiksu przebyty od Wuwunia po alter ego Quebonafide i jeszcze wypełniony po brzegi reinterpretacjami Tedego „Paffistotedes”. Gdzieś pośrodku remiksujący całą, ponad 20-letnią karierę Spox. Od Kixa biorę nową wersję „Icemana” JWP (z całej płyty remiksów płyty „Sequel”, sprawdźcie ją choćby dla nowo bitowego Teielte i awangardowego Piotra Zabrodzkiego z Maciem Morettim), z bitem słusznie i zaszczytnie porównywanym do dzieł Buckwilda z D.I.T.C. Od Paffa wezmę szatańsko poczynającego sobie z rytmem „Ghostwritera” Gedza z bonusową zwrotką Miłego ATZ (uwaga na wydawnictwo z remiksami jego rzeczy z debiutu). Od Spoksa biorę „Cholera tak!” chętnie współpracującej z nim Wdowy, rzecz z „…X Spox Vol.1 Urban Mix”.

Okładki JWP zawsze warto pokazywać. Tę do „Sequel remixed” zaprojektowało Full Metal Jacket.

Kondycja rapowego remiksu w 2022? Nie jest źle. O Belmondawg było na wstępie, ale jeszcze w pierwszej połowie roku niezawodny Soulpete wziął się za bodajże ostatniego gościa, który potrzebuje ingerencji w swoją muzykę, bo przecież sam produkuje świetnie. A jednak „Be Like Loopdigga’s part II” Barto Katt to nastrój zaklęty w dźwiękach, po prostu magia. Tegorocznej jesieni doświadczyliśmy szału wokół „Poland” Lil Yachty‚ego.` Amerykanin sobie zażartował, rozpalając przy tym nad wpływającą do morza kompleksów Wisłą poczucie dumy narodowej. Rodzimi raperzy poczuli zaś zapach pieniędzy z wyświetleń. Najpopularniejsza jest wersja 2115, choć jeśli ktoś nie ma szczególnej słabości do średniowiecznego topless i warszawskiego metra, to kodeinowe mamrotanie lepiej czuje Ozzy Baby, jeden z tych młodych raperów, którego mieć na radarze wypada.

Najświeższą, bo zaledwie kilkudniową rzeczą jest natomiast remiks „Złotych Tarasów”. „Mr.Polska usłyszał wersję Kachy – członkini zespołu Coals, na TikToku i tak mu się spodobało, że postanowił się do niej odezwać. Spotkali się w studiu i wspólnie nagrali nową wersję” – czytamy w opisie. Są lepsze numery, to prawda. Pewnie większość. Za to nie ma chyba lepszego świadectwa obecnych czasów. Łącznie z tym, że artyści zdementowali zamieszczoną pod oficjalnym teledyskiem informację, bo w studiu wcale się nie spotkali, współpracowali zdalnie.

Ostatni akapit poświęcam wszystkim tym remiksom, które nie znalazły swojej drogi na portale streamingowe i nie ma ich na albumach – tkwią zapomniane na nielicznych twardych dyskach albo kolportowanych w śmiesznych nakładach bootlegach, w najlepszym wypadku były dodatkiem do sprzedawanych przed premierą wydań kolekcjonerskich albo uzupełnieniem kompaktowych bądź winylowych singli. Chętnie widziałbym tu „Parę z zielonej herbaty” Ciszy i Spokoju w interpretacji Nikima, zmarnowanego rzeszowskiego talentu. Albo zaskakująco gitarowe „Sznurowadła” Tworzywa Sztucznego, wizję Magiery. Rozważył „Czarne koty” Rasmentalismu w wersji SoDrumatika. Nic z tego, może więc w końcu nauczymy się bardziej szanować sztukę remiksu, traktując ją jakoś coś ponad zapchajdziurę?

Zdjęcie wykorzystane na otwarcie przedstawia Belmondawg i pochodzi z jego oficjalnego fanpage’a. Wykonała je Helena Majewska. Opisana dwudziestka utworów tutaj: