Ludzi budzić! Dlaczego płyta Pękatego i Smokina jest tak dobra?

Styl krwisty i surowy, co nie znaczy, że kanciasty. Wersy konkretne, bez lania wody czy pustosłowia. Pękaty jest na scenie ponad dwie dekady (w 2001 r. zakładał z Łysolem, późniejszym członkiem JWP/BC, zespół WWArstwa), ale nie tańczył tak, jak scena akurat grała, i nie zdziadział. Przeciwnie, choć zwrotów akcji brak, a niedokończonymi projektami można by wybrukować piekło, to w numerach nie czuć wypalenia czy zniechęcenia. Wręcz zyskują, bo nabierają lapidarności, mocy, ogląd staje się szerszy.

Raper jest warszawski, tak warszawski jak Kercelak i Zieleniak, ale „404 |2” nagrywał w Siedlcach. Tam jest ekipa pasjonatów pozwalająca mu się nie zamulić. Prykson Fisk to żywy pomnik tamtejszego hip-hopu i pisałem o nim często, bo od bardzo wielu lat gwarantuje stale wysoki poziom, znakomicie dobiera muzykę i zawsze dba o podaż nowych nagrań. Od Korsona zaczynam wyliczankę niedocenianych mistrzów ceremonii, o Bulbie nie zapominam, nominując didżejów roku. Renegaci Funku to nie jest byle jaka, dobrana pod kątem zadziorności nazwa ekipy, bo wyżej wymienieni udowodnili, że zwyczajnie mają się prawo tak przedstawiać. I producent Smokin jest z tego rozdania, z tego towarzystwa, choć referencje wystawi mu chętnie także Kuba Knap bądź Włodi.

To już druga płyta Pękatego z serii „404”. Pierwsza była epką (27 minut) i ukazała się w pierwszej połowie 2020 r.

Umowa jest prosta. Smokin daje podkłady inspirowane Alchemistem pod względem wysmakowanej ascezy, zaszumione, popętlone, pogłębione. Brutalne bębny, powódź basu, sample, których nigdy nie nazwiesz ładnymi i nie zanucisz, dźwięki potwornie długo wybrzmiewające, ciągnące się jak drony (nie, nie chodzi o te latające urządzenia). „Bity toporne, nie dla laika” – szufladkuje Pękaty, chyba trochę zbyt pochopnie i nie do końca sprawiedliwie. W porządku, jest w nich coś jaskiniowego, mrocznego i wilgotnego, niemniej więcej z architektury modernizmu – funkcjonalnej, pozbawionej ozdóbek, kolumienek, wieżyczek oraz kiczowatych barw. Ta muzyka zostawia sporo miejsca dla rapera, który nie chce się pogrążać w dekadencji.

A ten wie, co z tym miejscem zrobić. Donośny i pełny głos wlewa się w formę, dźwięczny i zaczepny wokal rozpycha się łokciami. Raper ma o czym mówić. To już nie jest wiek na buńczuczne wychwalanie swoich umiejętności. No dobra, to przecież hip-hop, jest tego trochę w najbardziej przebojowym „What’s my name?”, jednak dawkowane z przystającą do stażu powściągliwością. To już nie jest czas, by kręcić afery, jadąc z litanią ksywek tych, których nie szanujesz. Ale i pewność siebie, i pogardę dla słabego czuć na kilometr.

Po „404 |2|” słychać, że producent (ten w głębi) i raper patrzą w jednym kierunku.

Masz dwie ręce, dwie nogi, zap…alaj / a nie się żalisz, że nie ma ćpania na galach – to celna diagnoza sceny rozkapryszonej i rozlazłej. Bo to, czego doświadczamy na „404 |2|”, zawsze ma swoje źródło w wielu latach życia, nie w pięciu minutach złudnej sławy będącej jego namiastką. Nikt z towarzystwa rapera się pracy nie boi. Nikt nie uwierzy w wirtualny blichtr. Problemy z psychą, chcą być jak Galacticos / a przed dziesiątym i tak wp****alasz bigos – tak tu jest. Może akurat nie u Ciebie, niemniej wtedy warto się rozejrzeć.

Pękaty nie chce pogodzić się z tym, co go otacza. Świat jest jego zdaniem w agonii, diagnozuje go jako miejsce pogubionych wartości, pomstując np. na to, że więcej empatii mamy dla karpi niż dzieci pozbawionych rodziców. Moje sprawozdania to już prawie myślozbrodnia – jedzie nieco nadużywanym już, wytartym Orwellem. Chce docierać do ludzkich, inwigilowanych pacynek na sznurkach rządów i kapitału (banków, mediów). Teraz jesteś szurem, jak chcesz ludzi budzić / CIA jest dumne, k…a, z twojej obłudy – stwierdza jadowicie. Rząd j…ć i się nie bać / jak pozwolisz, zabiorą ostatni kawałek chleba / katol, faszysta, pedał i lewak / w mediach jedyny cel, to tobie nienawiść sprzedać – dodaje.

Brzmi znajomo? W te właśnie struny uderzała niedawno opisywana Hedora. Jej twórcy, Prykson i Ńemy, są na tej płycie (w trzech utworach!), zbliżony jest ciężar bitów, zgadzają się powrzucane, dopełniające przekaz strzępki cytatów. Tworzy się tym samym prawdziwy obóz rewolucyjny, wspierany m.in. przez rapującego tu z aktorską emfazą Korsona, któremu chwila wystarczy, by połączyć tuszowaną watykańską pedofilię, subskrypcje u Phizera i ścielące się drzewa z Lasów Państwowych. Nawet Mada z WCK, w świetnych „Stopniach” zaczynający swoją zwrotkę zwyczajowym nawiązaniem (tym razem Tede), łapie klimat i nawija o bestiach z Wiejskiej.

Nie przepadam za podziałem na światłych, kumatych „nas” i zdalnie sterowanych „ich”. Nie lubię bagatelizowania pandemii, nie wierzę w monstrualny spisek, już bardziej w ludzki chaos, chory egoizm i chore apetyty grup oraz jednostek, niestanowiących jednak grającego na wyniszczenie, scementowanego, okalającego frontu. Ale zaproponowana na „404 |2|” wizja jest spójna, okrzepła, wyrazista, obroniona artystycznie. Dopełnia dobrą muzykę, dobry rap, nie ma w tym wcale udzielającej się nienawiści i zajadłości znanej z publicystyki politycznej w internetowych bańkach. Nie wolno brać wypowiedzi artystycznych w pełni dosłownie i jako instrukcji do życia. Zresztą tak szczerze, to jestem Pękatemu i spółce wdzięczny za podsycanie ognia sprzeciwu. Jest w tym troska o bliskich, wbrew pozorom nawet trochę wiary (w człowieka), nie ma za to gówniarskiej chęci zepsucia komuś balu. Jest gotowość poniesienia konsekwencji w związku z przekonaniami (mocne, godne preppersów „Czy jesteś gotów?”).

Owszem, to twarda płyta, i to do tego stopnia, że kiedy zawsze chętnie słyszana przeze mnie Fasola śpiewa w „Karmie”, mam wrażenie, że robi się za słonecznie, że tak nie wypada. Jednym z najulubieńszych momentów krążka są jednak wersy pokazujące, ile dla autora znaczy to rapowanie, że obniża ciśnienie jak proszki od kardiolożki / i podnosi zarazem jak ktoś niszczy język polski. Pękaty i Smokin umieją, ale też Pękatemu i Smokinowi zależy na czymś ponad ich kariery. Nijak się tego nie podrobi, niczym nie zrekompensuje. Mamy do czynienia ze ścisłą czołówką polskich rapowych albumów drugiej połowy 2022 r.