Kolejna Żabka, więcej aut, więcej absurdalnej deweloperki. Wyraz i deadaptacja kawałek po kawałku

Konserwatywne myślenie ma w rapie przedstawicieli. I to z wysokiej półki, by wspomnieć KęKę, Hansa czy Kubę Knapa (i absolutnie nie wspominać trzecioligowych, nacjonalistycznych raperów resentymentu). Liberałowie? Właściwie większość spośród tych starszych, którym kariera naprawdę się udała i woleliby się nie dzielić czymkolwiek poza złotymi myślami. Miano „lewaków” przykleiło się do Łony czy donGURALesko, ale to raczej mentalni pogrobowcy Unii Demokratycznej, centryści, którzy po prostu nie zapominają o byciu ludźmi i nie udają, że deszcz pada, gdy władza pluje.

Co zaś z rapem lewicowym? No kiedyś coś, zresztą często na obrzeżu innych gatunków muzycznych. Ostatnio susk, która osamotniona wiosny nie czyni. Wychodzi na to, że Wyraz nigdy nie był znany szerzej, a i tak byłby na samym początku tych do wymienienia w tym kontekście.

Dolnośląski raper, którego wieloletni i wnikliwy obserwator sceny może kojarzyć z Kanałem Zero i Elabs Crew, przypomina o sobie po długiej przerwie nie po to, by rapować, że ma sweterek z Mediolanu, własną pizzę w Biedronce, kontrakt z koncernem czy billboard na Times Square. „Wszystko nic” to socjologia plus autoterapia. Opowie o nowej klasie średniej, nowej zimnej wojnie na świecie i starej wojnie w sobie, geopolityce głodu. Z jednej strony Emil Cioran i utopijny anarchizm, z drugiej reklamoludki w klapkach, „libki” i „Konfa”. Dużo frustracji, zero kalkulacji, czy ktoś przy głośniku to kupi, zrozumie (złośliwy powie, że to dlatego, że pracy nad dykcją i miksem wokali powinno być więcej).

Wszystkie utwory oprócz jednego produkuje deadaptacja. Ksywka świeża, niemniej to gość, który jako Piotrek Markowicz wydał w tym roku w Opus Elefantum świetne, ilustracyjne „Up The River”, ale też w ramach Palmer Eldritch współtworzył wcześniej muzyczne oprawy flagowych płyt nowego Skweru (alternatywny net-label): „Hikikomori” Faczyńskiego i Kidda czy debiut spokenwordowego czempiona Estragona. Jest więc jazzowo, jest lo-fi, z okazjonalnym rytmicznym łamańcem czy ambientową plamą. Zresztą niech panowie opowiedzą sami.

Okładka wpisuje się w towarzyszącą wydawnictwom Skweru zasadę DIY – Do It Yourself.

1. POKOLENIE feat. Graf Cratedigger

WYRAZ: Jedyny utwór na bicie Grafa Cratediggera (kompan z zespołu Kanał Zero – przyp. Flint). Właściwie to pierwotny zamysł był taki, żeby zrobić całe EP z nim. Bit to typowe lata 90., za sprawą takich podkładów zawsze mam przed oczami różne obrazki, niekoniecznie pozytywne. Duża część mojego pokolenia ma naprawdę sporo do przepracowania z dzieciństwa, boryka się z DDA, lękami, ma problemy w nawiązywaniu relacji. I może nie pomóc tu nowa psychologia, zmiana mentalu, włączenie w wir życia codziennego, bo niektóre rzeczy siedzą dużo głębiej. Ale utwór można odczytać pozytywnie. Robimy wszystko, żeby nie być jak nasi ojcowie.

deadaptacja: Serdecznie pozdrawiamy Grafa! Tym bardziej że teraz mam wrażenie, że mogłem lepiej ogarnąć kawałek przy masterze. Pod względem tekstowym są to moje ulubione zwrotki Wyraza na tym materiale. On jest najmocniejszy, gdy swoją socjologiczno-politologiczną wiedzę jest w stanie przekuć w historie pojedynczych ludzi i obrazki z codziennego życia. Linijki o dzieciach puszczonych w świat to przecież socjologiczny problem, ale równocześnie historia każdej współczesnej rodziny i wyrzut, od którego cierpnie skóra na plecach.

2. BRUDNE ŻYCIE

WYRAZ: Inspiracją do napisania tekstu była książka „Dziennik upadku” Michela Lauba. W kawałku starałem się zmieścić kilka ostatnich lat swojego życia, które były zsuwaniem się po równi pochyłej. To taka próba rozliczenia się. Może brzmi to banalnie, ale naprawdę czasem trzeba spaść na samo dno i przy okazji konkretnie uderzyć głową w beton, żeby zacząć wszystko zmieniać. Zwykle nie obywa się bez ofiar, bardzo trudnych wyborów i poczucia zmarnowanego czasu. Przy okazji jedynymi towarzyszami w życiu zostają strach i niepokój. Fajnie po prostu wyrzucić to z siebie, zostawić gdzieś tylko w kawałku i starać się więcej do tego nie wracać.

deadaptacja: To chyba najrówniejszy numer z tego krótkiego materiału. Bardzo zadowolony jestem z tego bitu i bardzo przemawiają do mnie wersy Wyraza. Jak każdy producent z piwnicy bardzo empatyzuję z wiecznymi przeprowadzkami, siedzeniem latami w pudełku swojego hobby i życiowym dryfem.

„Brudne życie” rzeczywiście pasuje do koszykarza Latrella Sprewella. Za atak na trenera zawieszono na 68 gier. Był oskarżany o duszenie swojej kochanki, zalegał miliony dolarów w podatkach, aresztowano go za zakłócanie spokoju.

3. TROCHĘ ŚREDNIO JEST

WYRAZ: Zaczęło się od tego, że bit Piotrka rozwalił mi łeb. Idealnie zaczął mi się komponować z tekstami, które pisałem chwilę wcześniej. Jest to spojrzenie na rzeczywistość z perspektywy „starej lewicy”, tej nieco passe, dla której kwestie głodu na świecie są ważniejsze od zaimków czy tożsamości. To poniekąd restytuowanie haseł alterglobalistycznych, ale też próba trzeźwego spojrzenia na wojnę w Ukrainie. Tekst drugiej zwrotki pisałem zaraz po jej rozpoczęciu, w momencie gdy nad głową latały mi w Innsbrucku bombowce (jest tam jakaś jednostka wojskowa NATO), a w głowie miałem natrętne myśli, które zostawiła mi książka „Internat” Serhija Żadana. Okropny czas.

deadaptacja: Szkic tego bitu powstał na Rolandzie MC-101, przenośnym grooveboxie. Robiłem go w autobusie, w drodze do mojej krakowskiej pracy. Pamiętam, że mijałem skrzyżowanie Wielickiej z aleją Powstańców Śląskich i myślałem sobie: „Boże, co za antyludzkie miejsce”. Bębny w refrenie dodałem potem i to jest chyba mój ulubiony, ciężki, gęsty moment w tym kawałku. A groovebox sprzedałem, nie jest aż tak fajny. Nawet jak na przenośny sprzęt.

4. NUDA W C**J

WYRAZ: To o codzienności, ale z przymrużeniem oka i właściwym dystansem. Miałem epizod „cioranowski” w życiu i ten utwór miał za zadanie oddać właściwy nastrój. Wszystko widziałem, wszystko czytałem, nowa klasa średnia ciągle za czymś goni, praca nie ma sensu, polityka nie wywołuje już żadnych emocji, ważne, że są stałe i niezmienne, jak kolejna Żabka, więcej aut, więcej absurdalnej deweloperki. Można sobie strzelić w łeb. Koniec historii.

deadaptacja: Ten bit powstał jako pierwszy na ten projekt. To kontynuacja wątków okołojazzowych z innych produkcji; najbardziej zadowolony jestem z tego, że udało mi się zostać po minimalistycznej stronie mocy. Wystarczą bębny, bas i dobry raper, żeby spokojnie pociągnąć numer. Oraz bardzo chciałbym mieć kontrabas, ale raczej się to nie stanie.

Wyraz zdjęcia może mieć nieostre. Za to słowa – przeciwnie.

5. PROPAGANDA 23

WYRAZ: Technicznie od strony nawijki był to najtrudniejszy utwór. Jest tu trochę o absurdach życia codziennego, o konsumpcji jako nowej świeckiej religii, tym, jak dziś koloruje się trawę na zielono, o wartościach i tym, co ma znaczenie dla ostatnich ludzi.

deadaptacja: Złapałem jakąś straszną blokadę na robienie muzyki przy pomocy myszki i klawiatury. Wyraz mówił: „nagraj bit jak clipping.”, a ja: „już nagrałem na poprzedniej płycie”. Oczywiście takie klimaty to żadna nowość, ale jakoś mnie to zastopowało na długie miesiące. Tak naprawdę domknięcie tego numeru domknęło ten projekt.

6. LOKALNE ALEPPO

WYRAZ: Nie, to nie jest o Syrii. Bardziej o Polsce, o debacie publicznej, o dominującym mimo wszystko, specyficznie rozumianym konserwatyzmie, cynizmie i, co najgorsze, o coraz bardziej brunatniejącym kraju.

deadaptacja: Była już mowa o pozostaniu przy klasycznym, minimalistycznym, jazzowym brzmieniu. Ale takim, które wali po łbie. „Jazz był muzyką do tańczenia” – mówił Barry Harris. W tym jednym tracku pozwoliłem sobie na bardziej psychodeliczny przelot. Sampel wokalny jest z jakiejś bollywoodzkiej ścieżki dźwiękowej, a dźwięk syntezatora z syntezatora. To chyba mój ulubiony bit na tym materiale.