Dycha. Najlepsze rapy sierpnia 23
Przegląd najlepszych polskich rapowych numerów sierpnia zaczynam od powrotu Taco Hemingwaya. O „Gelato” czym prędzej zapomnijmy, natomiast „Macarena Freestyle” to po prostu dobry rap – z dobrze przyspieszanym i przeciąganym flow, dobrze produkowany, nawinięty pewnie i naraz, ze sprytnymi linijkami. Przy wersie Byłem jak kowboj na wygnaniu, bo wierzył tylko Rumak szczerze się uśmiechnąłem – jak coś, Rumak to kumpel, producent towarzyszący Taco od początku. A „Macarena…” zapowiada wrześniowy album „1-800-OŚWIECENIE”.
W sekcji tekściarzy spory ruch. Mamy naturalistów – patrz Peja z Intruzem w „Dołach społecznych”. To szelest dresu, ciężar wyroku i pełen niepokoju bit Magiery, na którym raperzy gaszą pozbawione filtra wersy pokroju Witam na pustyni, gdzie prawda gardzi kłamstwem / tu żeby wziąć prysznic, szorujesz dupę piaskiem. Mamy liryków – Mroku z Gresem do wtóru podkładu Yeno intensywnie żonglują kolorami, nastrojami, emocjami. Mamy konceptualistów – Łona z Koniecznym i Krupą intrygują coraz bardziej i muzycznie, i wersami. Na tylnym siedzeniu „Jedziesz” rozsiadł się stary, dobry egzystencjalizm.
Lubię zderzać nowe ze starym. Poznańska NATURA2000 wjechała w leciutkiej „Jednej nocy” niczym 2115 – duch Bedoesa krąży zresztą nad bardzo zaraźliwym refrenem, melodią słowa, a muzyka (Chaos Beats i Tyloch, kojarz z kolektywem FALA) tylko pomaga go wywołać. Producent Alias Blekaut z przeżywającym drugą młodość bielańskim wierszokletą Ero jest z kolei „jak kiedyś”, niosą go mocno skompresowane bębny, groove podkreślony zabawami z basem i punchline’owe podejście do rymowania u zaproszonego mistrza ceremonii. Gdzieś pomiędzy szkołami plasuje się Odys i jego bezbłędne, jakościowe „Ej stop”. Nie spodziewałem się, że BROCKHAMPTON w najlepszym wydaniu można przenieść do Polski – pisał mi Tymek Pasierbiak, obserwujący scenę od dwóch dekad.
Kończymy na funkowo. Wrócił nie tylko Taco, wrócił też Jot, wrocławski stylowiec. Przy „Braggerze” słowo samo płynie, palce same pstrykają, no jest al fresco. „Mondello”, dzieło zaprzyjaźnionego z Jotem rapera Kościeya, ma więcej swobody niż cała poprzednia kościeyowa epka. I dobrze – producent Boryn łączy mięsistość z przestrzeniami i tak jak N2000 mieli aurę 2115, tak tu klimat luźno-ironiczny jako żywo przypomina Rasmentalism. Z kolei RTN cały czas czerpie ze skarbnicy funkowo-rapowej zachodniego wybrzeża. Kalifornijskie ciepło i pacyficzną bryzę łapią tamtejsi występujący gościnie artyści: Quictamac i Von Jackson (świetny refren). Krążek „Funktopia” jeszcze we wrześniu. Wujkowie z Tha Dogg Pound uśmiechają się gdzieś z daleka.
Został jeszcze dwa comebacki, które ostatecznie nie zmieściły się do pierwszej dziesiątki. „PART 4 – ORIGAMI” JNR-a odpadło z racji na słabą czytelność wokalu, ciężko się tego słucha. Ale wachlarz stylów i przeplot rymów jest na piątkę. Pionier Numer Raz dostał zaproszenie od Hansa z Pięć Dwa i wyszło sympatycznie, niemniej o tym już pisałem. Poznaniak nagrał też ze Słoniem, zwierając w „Halloween” lokalne szeregi, brakuje mi jednak w tym przyzwoitym kawałku nieco życia.
Otwierający kadr Taco Hemingway to stop-klatka z klipu. Wszystkie opisane kawałki – prócz tych z ostatniego akapitu – do usłyszenia poniżej: