Hip hop hop hop! Scenarzysta „1670” wybiera rapowe wersy, które bawią

Jakub „Muflon” Rużyłło to człowiek wielu twarzy. Najbardziej utytułowany improwizator w historii polskiego rapowego freestyle’u, pokerzysta, copywriter, dziennikarz (znany z Trójki i Radia Kampus, ale również z łamów „Polityki”) i analityk sceny – wywiad, którego udzielił mi do „Antologii Polskiego Rapu”, to wciąż jeden z ważniejszych tekstów programowych o rapowej nowej szkole. Wszystko wskazuje jednak na to, że zostanie zapamiętany przede wszystkim jako scenarzysta.

Jak widać, palec Muflona sam nie odpadł.

To nie tak, że Muflon jest znany od 1670 i urodził się w Adamczysze. Czytam na stronie PAN, że „na obszar Polski w jej obecnych granicach muflony zostały po raz pierwszy introdukowane w 1901 lub 1902 r. Hrabia Seidlitz-Sandreczki sprowadził 5 muflonów z hodowli na obszarze dzisiejszej Słowacji i wsiedlił je w okolicach Bielawy w Górach Sowich”. I solennie obiecuję więcej w temacie nie żartować. Serial „1670” wpisał się w ważny w 2023 r. kulturowo ludowy kontekst, trafił w szczyt narodowego powyborczego rozpolitykowania, połączył fanów humoru bardziej wymagającego z tym pod publiczkę, wywołał ogólnopolską dyskusję, w której zabranie głosu okazało się obligatoryjne. Mnie bawi, choć rozumiem, że niektórym klaszcze się trudno, zwłaszcza jak mają dwie prawe ręce. Ale trzeba pamiętać również o tym, co Muflon napisał np. w „Biurze” (polskiej wersji „The Office”) czy drugim sezonie „Sexify”. Już tam szły iskry.

Podpinanie się pod cudzą popularność to wspaniała hiphopowa tradycja, więc myśląc o tym, jak Kubę spożytkować, doszedłem do tego, że poproszę go o niezobowiązujący wybór tych wersów w polskim rapie, które uważa za najzabawniejsze. W końcu je dostarczył. Przedstawiam je – poza minimalną korektą – właściwie w formie przekazanej, bo choć chciałem się czuć potrzebny, to potrzebny nijak tu nie jestem. Tak więc ja panu nie przeszkadzałem, niemniej uwaga, bo opisywane wersy, często śmieszne przypadkiem, silne słabością, mogą się zagnieździć.

Niech przemówi Muflon.

Co ma Muflon do orła? 1670 problemów i korona nie jest jednym.

JAKUB „MUFLON” RUŻYŁŁO: – Kiedy odezwałeś się do mnie z prośbą o wypisanie najlepszych polskich rapowych wersów, od razu zacząłem myśleć o dorobku Rasa i Reno, zapisałem sobie wers Astka (z zespołu Dwa Sławy – przyp. Flint) Mów mi Tadeusz Żeleński, w środku chłopiec ciągle, przypomniałem, jak zazdrościłem Biszowi, gdy odkrył, że w słowie „staranować” jest „stara” i „nowa”.

A potem przeczytałem Twoją wiadomość jeszcze raz i zobaczyłem, że prosisz o NAJŚMIESZNIEJSZE wersy. That’s completely different ballgame, czy może powinienem powiedzieć: INNA PARA KALOSZY, jak to z jakiegoś nieznanego mi powodu mówimy w Polsce, więc jeżeli ktoś liczy na liryczne cuda, to może być lekko zawiedziony. Śmieszą mnie głupie rzeczy. I proste rzeczy. Czasem prostackie. No i też po polsku śmieszy mnie, kiedy ktoś się wywróci i sobie głupi ryj rozwali. Ze dwa takie przykłady też będą.

Nie jest to dziesięć NAJŚMIESZNIEJSZYCH WERSÓW, bo nie miałem czasu, żeby aż tak długo to analizować. To jest dziesięć śmiesznych wersów, które przyszły mi do głowy. Kolejność przypadkowa!

1. Mnie lubią w Galicji, a ciebie w policji – Rau Performance

Pierwszy wers pierwszej zwrotki, minimum słów i od razu różnica w statusie społecznym Raua Człowieka Orkiestry i jego interlokutora ustalona. Prosty rym, proste słowa, ale ta przepaść między uznaniem w Galicji i uznaniem w policji zawsze cieszy.

2. Jak mam zrobić, to nie później, tylko zaraz / I się nie opi…alam, tylko staram / teściowa to nie k…a stara, tylko mama / A twój brat to nie balas, tylko Alan – Oskar (PRO8L3M)

Mógłbym napisać o tym, jak Oskar mistrzowsko operuje w tej zwrotce na granicy erupcji, pokazując, jaka fala złości może kryć się pod powierzchnią najbardziej ułożonego i spokojnego gościa, ale umówmy się, śmieszy mnie po prostu zbitka słów „Alan-balas”.

3. Pytam, czy łowi pan Darek, czy szczupaki mają żer już / I rozpoczyna się w taxi misterium – Łona

To jednak blog „Polityki”, więc czuję się zobowiązany, żeby na każdego balasa przypadał jeden Łona.

Nie wiem, czy ten puentujący dwuwers działa w odseparowaniu od całej zwrotki i równie komicznego refrenu (Pan Darek nie umie w small talk / ale spytaj go o ryby, staje się Garcia Lorcą), ale ja zawsze uśmiecham się, kiedy go słyszę. Rym jest mocno naciągany, ale w tym też jest urok, a najbardziej podziwiam, że Łona znalazł sposób, żeby upchnąć w taksówce słowo „misterium”.

A „Pan Darek” to najśmieszniejsza rzecz o wędkarzu od czasu wiadomej pasty.

4. Wojciech Modest Amaro miesza zupę fujarą – Legendarny Afrojax

Wojciech Basiura, przyjmując szlachetne nazwisko żony, nie mógł przewidzieć, do jakich bezeceństw zostanie ono wykorzystane. Gdyby wiedział, zastanowiłby się dwa razy.

Afro jest oczywiście niezawodny w kwestii śmiesznych wersów. Długo głowiłem się, co z jego dorobku wybrać. „Dzieci płakały” czytelnikom odpuśćmy, ale jeszcze na chwilę zatrzymajmy się nad nim i doceńmy choćby tytuł utworu z nowej płyty, trawestujący Beatlesów: „Zawsze będziesz szła sama”.

Albo przypomnijmy sobie, jak Afro rozpisał na dialog wers w „Będę was bić mocno i długo” (kolejny genialny tytuł! Zresztą nawiązałem do niego w „1670”):

– Cześć, myślałem o tobie!
– O!
– I myślałem o tobie źle, k…a twoja mać
.

Suspens – wielka komediowa broń.

Albo:

Leżę struty była tak piękna. Mój koniec bliski
Leżę bezwolny, wspominam jej cycki
Wpadł komornik i zabrał mi wózek inwalidzki
.

Anatomia upadku, czyli specjalność Afrojaxa, który jest Hiobem polskiego rapu, Józefem K. gubiącym się w rozległych korytarzach gmachu polskiego przemysłu rozrywkowego.

5. Jestem Blacha, ale do r…ania, nie do pieczenia – Blacha 2115

Artysta z 2115 w przypływie geniuszu wyciskający maksa ze swojej ksywy. Kiedy piosenka z tym wersem się ukazała, pamiętam, że internet obiegły kpiny z głupoty tego wersu. A mnie cieszy, że dostaję zastosowanie Blachy 2115 ujętą w krótką i zwięzłą instrukcję. Bo to nie jest żadna skomplikowana technologia, tak jak Blacha nie jest skomplikowany.

6. Przyszły dupy, lecz nie mówią ani słowa / Nawet nie wiadomo, skąd one są / Jedna wyrzygała chyba strogonowa, yooo oraz Przyjechały gagatki wyjaśnić pół Polski / Mordo, wy Cripsi czy Bloodsi? (Gangstas) – Kaz Bałagane

Dwa fragmenty z tego samego utworu Kaza. Rzeczy śmieszą, kiedy znajdujemy w nich chociaż cień prawdy. I ja, kiedy słyszę o tych gagatkach, którzy włożyli spory wysiłek, żeby tu przyjechać i kogoś wyjaśnić, sami za bardzo nie wiedzą kogo, widzę zagubionych facetów, którzy walczą o sprawę, która walki warta nie jest. Są silni i groźni, a zarazem jednak słabi i w tym wszystkim dojmująco samotni. Podobnie jak dziewczyny z pierwszego fragmentu, które chciały być częścią czegoś fajnego w swoim życiu, wbiły się na after z ważnymi ludźmi i teraz same nie wiedzą, co tu robią. To wszystko mnie rozczula i wtedy na tę prawdę wjeżdża obrazowy strogonow. I Kaz mnie ma.

7. Masoni z loży modlą się do kozy / W c…u mam Nowy Porządek, bo stworzyłem nowy – Belmondawg

Był Kaz, musi być też Belmondziak. Absurdalnie prosta gra słów (Nowy-nowy), ale właśnie dlatego bawi. Obraz stworzony z masonów, loży i kozy w pierwszym wersie też niczego sobie. Solidne rozliczenie z iluminatami, którzy wiecznie próbują nam robić pod górkę. To wszystko jest jeszcze lepsze, kiedy pomyśli się, że to prawdopodobnie prawdziwa wizja rzeczywistości w głowie Młodego G.

Na honorowe wspomnienie zasługuje też zwrotka Belmondo z „Pato raban”: Ty zawodnik wieśniak, ciężka faza / Jak nie od…alasz, nie przeszkadzasz, nie zauważam / Jak strugasz pawiana, jest śmiechawa. Ujmuje mnie tu połączenie pogardy z jednak pewną empatią i brakiem okrucieństwa. Jeżeli nie odpier…lasz, bycie wieśniakiem ciężkiej fazy zostaje ci odpuszczone. Ale jak zaczniesz strugać pawiana… No cóż, nie zostawiasz nam wyjścia.

Wspaniała jest też puenta tego całego wywodu parę wersów później: Niezły z ciebie aktor, powinni ci dać Oskara / zapiekankę taką, co to jest obsrana. Jej pozorna pokraczność wzmacnia tylko siłę komizmu. Ma się poczucie, że wysiłek włożony przez Belmondo w jej napisanie jest adekwatny do założonej relewantności obiektu drwiny. Swoją postawą (struganiem pawiana) osoba ta zasłużyła tylko na obsraną zapiekankę i niech nie liczy na nic bardziej wymyślnego.

A tak na marginesie: nie wiem, czy znalazłbym pięć dzieł kultury z ostatniej dekady, które rozbawiły mnie bardziej niż utwory Kaza i Belmonda podłożone pod ujęcia z programów Makłowicza i Cejrowskiego. Jak ktoś nie zna, to koniecznie youtube.

8. Bvlgari zegarek na ręce / A ty w Bułgarii popijasz browarek z dziadami / Na jakiejś wycieczce za tysiąc pięćset – Benito (TUZZA)

Na liście musiało znaleźć się coś z burackiego wave’u raperów chwalących się swoim statusem materialnym. Naturalnym kandydatem byłby tu Sentino, który niewątpliwie jest błyskotliwą bestią i słuchając go, śmiejemy się też z nim, ale chyba jednak głównie z niego.

Wers Benito to też ta szkoła, ale trzeba przyznać, że fotografia z Bułgarii, którą nam prezentuje, naprawdę działa. Ktoś odłożył ciężko zarobione tysiąc pięćset polskich złotych, żeby liznąć trochę egzotyki, na media społecznościowe wrzuca urlopowe zdjęcia, na których towarzyszące mu i psujące narrację dziady są poza kadrem, ale pozorny luksus zostaje szybko zdemaskowany przez Benita, którego pogardę i poczucie wyższości legitymizuje drogi zegarek na ręku. Warto też usłyszeć, jak świetnie to płynie.

Na koniec dwa klasyczne wersy z kategorii „bawią pomimo woli”.

9. Spokój ducha imitacją zbroi – Koras (Zipera)

Nie ma w historii polskiego rapu wersu, którego używałbym częściej w codziennym życiu. Jest w nim zaklęta cała siła tego gatunku – hipnotyzująca lapidarność i naturalna mądrość, która płynie z połączenia górnolotnej myśli z nie do końca udanym przekazem. Koras sięga po wyszukane słowo („imitacja”) i pozornie ponosi klęskę, gdyż za jego sprawą mówi coś zupełnie innego, niż by chciał, narażając się na kpinę. Jednak śmiem twierdzić, że ten wers nie działałby tak samo, gdyby Koras walkę z językiem polskim wygrał i ujął to zgodnie z założeniem, tworząc wers niezauważalny w swojej przezroczystości: spokój ducha jest naszą zbroją.

Nagle, za sprawą pomyłki, ten wers staje się siedliskiem paradoksów. Próba wplecenia słowa z zupełnie innego słownika czyni go jeszcze bardziej naturalnym, a z wersu zaczyna wybrzmiewać dwuznaczna przewrotność. Planuję to sobie wydziarać w tłumaczeniu na łacinę.

PLOT TWIST! Właśnie po 20 latach wróciłem do całej zwrotki Korasa i pojawiła się w mojej głowie wątpliwość, czy jednak Koras nie ujął tego tak, jak chciał, a „imitacja” w rzeczy samej miała tu być imitacją! Utwór „Bez ciśnień” traktuje o zbawiennej roli spokoju ducha, ale akurat zwrotka Korasa pokazuje, że to może nie być takie proste. Szczerze, sam już nie wiem, czego chciał Koras. To dla mnie trudna chwila, ten wers był ważną częścią mojej tożsamości. Ale zostawmy to, komedia bierze się też z nieporozumień – klasyczne qui pro quo.

10. Ku…y, trochę pokory / Mówicie „rap jest zły”? To jaki jest terroryzm? – O.S.T.R.

Myślę, że wszyscy się zgodzimy, że terroryzm jest gorszy od rapu. Trochę pokory, k…wy.

Gdy usłyszałem ten wers, miałem 14 lat i oczywiście nie śmiałem kwestionować kunsztu literackiego Adama Ostrowskiego, ale już wtedy przeszła mi przez głowę wątpliwość, czy fakt istnienia światowego terroryzmu, nawet tak działającego na naszą wyobraźnię jak wtedy, rok po ataku na WTC, rzeczywiście podważa możliwość krytyki polskiego rapu?

Zdaje się, że O.S.T.R. intuicyjnie sięgnął tu po jeden z zabiegów z „Erystyki” Schopenhauera, w stylu: „aby ukazać własną szlachetność, zestaw się z bytem szlachetności pozbawionym”, ale lekko przeholował. Komizm tego wszystkiego wzmacnia jeszcze żarliwość, z jaką Ostry wypowiada te słowa. No i oczywiście pierwszy wers. Czy rzeczywiście ludzie, którzy krytykują rap, są k…mi? Czy to, czego im trzeba, to właśnie pokora? I wreszcie: czy pokorę zapewni im świadomość, że oprócz rapu istnieje też terroryzm? Dużo pytań, a na końcu tylko śmiech.

Ujęcia Muflona są kadrami z teledysku do utworu „Kreuj nie psuj” nagranego w składzie Proceente, Muflon, Siodmy, Flint, Łysonżi, Skorup, DJ Anusz (prod. Zbylu).