Funk w 2022 żyje. Ale czasem dobrze się ukrywa

Jeżeli szukasz funkowego szarpnięcia, elastyczności, krągłości w nowej zagranicznej muzyce, to nie ma większego problemu. Wystarczy, że złapiesz dowolne tegoroczne wydawnictwo Big K.R.I.T.-a, ostatniego Snoop Dogga, Buna B albo – by nie poprzestawać na zasłużonych – Earthgang, i się nie zawiedziesz, nawet jeśli trzeba będzie poprzeskakiwać trochę utworów. W Polsce nie jest tak kolorowo i nic dziwnego – funk nigdy nie był nasz, zawsze był tu gościem, nie ma go na weselach, rzadko gości w mediach. Czasem trzeba go łuskać z kanciastego rapu, czasem destylować z elektroniki i popu, zaglądać zarówno na listy przebojów, jak i do nisz. Mam tu dla Was parę świeżych kąsków.

Kolorowe JuNouMi to sięgająca 20 lat historia polskiego hip-hopu i kwintesencja tego, co określane jest mianem trueschoolu, prawdziwej szkoły

P.Unity x Hades „Epikantus”

P. Unity w 2018 r. miło zaskoczyło funkowo-soulowo-rockowym debiutem „Pulp”. Żadna tam ulizana muzyczka, groove czesany pod włos. Dlatego nowy numer, i to jeszcze jako zapowiedź pierwszej od 12 lat epki z logiem wydawnictwa JuNouMi (dziś rusza TUTAJ preorder winyla), to świetna wiadomość. I co najmniej dobra piosenka – z tłuściutkim basem, miauczącą gitarą, świetnymi, czarnymi w duchu chórkami. Dźwięk leje się jak olejek do opalania na rozgrzane ciało, najprostsze biurowe krzesło staje się niczym skórzany fotel. A warszawski band odwiedza raper Hades, który nigdy nie pisał rewelacyjnych tekstów, za to sama barwa głosu i organiczny, klejący się do bębna styl sprawiały (i sprawiają!), że muzycy lubią z nim współpracować. Ciekawe, jak kawałek wypadnie koncertowo. Właściwie to nie trzeba się zastanawiać, bo P.Unity gra w czwartek i piątek (28.04 i 29.04) w warszawskim DZiKu.

Pablopavo i Ludziki „Jesień”

W utworze z „Mozaiki”, nowej płyty Pablopavo i Ludzików, słyszę echa pionierskiego funky rapu pokroju „Muzyki, blantów i słodyczy” Numera Raz i Numera Zero. Nic dziwnego, sam Pablo na tym m.in. się wychowywał, zaś „Zerówka” stał się po latach Ludzikiem, częścią jego zespołu. I bardzo dobrze, bo w nagraniu dostajemy miękkie bębny, mruczący syntetyczny bas, a gdy koło minuty piosenka staje, by ruszyć z werblami, to już w ogóle cymes i cofamy się w czasie trochę głębiej niż do lat 90. Świetnie, że gitarzysta dostał sporo miejsca, że didżej ma gdzie poskreczować i że wokalista (raper?) przedstawiający się żartobliwie jako Szpak Darkowski rzuca nam przed nos „straszaki na starszaków” z chłopackim entuzjazmem. No chodź!

Mrozu x DGE „Poligon”

W „Złote bloki”, nową płytę Mroza, zwierzęta funkolubne mogą iść jak w dym, ale to „Poligon” będzie szczególnie bliski tym, którzy nie mogą przeżyć rozstania wokalisty Paprodziada z zespołem Łąki Łan albo tego, że recenzowany przed chwilą Pablopavo nie nagrywa już rzeczy pokroju „XXL Yeti Funk” z debiutanckiego „Telehonu”. Groove jest porywający i bezlitosny, pętlone dęciaki od razu skojarzyły mi się z boom-bapem ery House of Pain, Mrozu pohukuje na końcu wersów, a Gural uprawia najradośniejsze słowotwórstwo. Dodajmy świetne, niespłycone, niewypolerowane brzmienie i wyjdzie na to, że nie ma co analizować tej futrzastej kuli energii. Należy się toczyć wespół z nią.

Tymek „Naprzemianmieszane”

Same klawisze przenoszą mnie gdzieś do jakiejś speluny na południu Stanów, gdzie gość gra ludziom po pracy na rozprostowanie kości. Bębny nasuwają na myśl Atlantę, tę z czasów trzeciej płyty OutKast. Gwiazdą jest tu jednak Tymek, który okazuje się nonszalancki, bezczelny, pijany muzyką, skacowany sukcesem. Ten śpieworap niedostatecznie szeroko otwartych ust, któremu prosto przejść w falset i w krzyk, niby niechlujny, za to bardzo w zgodzie z pulsem i melodią, niesie pisany na kolanie tekst z wulgaryzmami, wyrazami dźwiękonaśladowczymi i niezgrabnymi metaforami. To nie „Odrodzenie” z tytułu płyty, to wyzwolenie od tego, co wypada, co powiedzą, jak trzeba, całego tego drobnomieszczaństwa. Cholernie funkowa postawa.

A Fuzz Supreme „Super funk”

Szczerze mówiąc, nie spodziewałbym się funku na kompilacji „Polskie piosenki dla Ukrainy”, ale kiedy tylko dotarło do mnie, że za projektem A Fuzz Supreme stoi Faiver z Igorem Seiderem z zespołu Mama Selita (który jest także Igorillą z Polskiego Karate i Syropu i Ignorem z Dzikich) coś czułem, że może bujać. Lekko nie jest, bo to chlaśnięte ostrymi, jazzowymi partiami instrumentów, przesterowane, rapowane z odrapanego centrum. I dobre. Przypomina, żeby funku nie upupiać, że to może być jak Jamiroquai, ale może być jak Public Enemy albo „Dare iz a darkside” Redmana.

Ryfa Ri x Panama „POLODADI”

Na koniec odeślę do Ryfy Ri i Panamy. Znowu? Tak, znowu, bo o płycie „Elo Polo Ideolo” nie zamierzam zapomnieć do końca roku, a tej dwójki w tym kontekście pominąć nie sposób. Chętniej wybrałbym „Polo-Cocktę” ze względu na zaśpiew, ale jest zeszłoroczna, więc zapadnijmy się w miękkość „POLODADI”, gdzie syntezator dodaje sprężystości, a gitara głębi, więc można się umościć na perkusjach à la dirty south i ze spokojem słuchać, jak raperka żongluje nawiązaniami do r’n’b lat 90. i spławia ewidentnie niezasługującego na nią faceta.