Dycha. Najlepsze numery października 22

No proszę, a wydawało się, że spotkanie kwintetu Wojtka Mazolewskiego z Enveem i rapującym Fiszem będzie w październiku bezkonkurencyjne. Kiedy „długi, chudy taki” spokojnie gada w „Syropie”, wszystko wydaje się cieplejsze i bardziej ludzkie, a tu jeszcze te wirtuozerskie dęciaki, rasowe bębny i wspomnienie niezastąpionego Maceo Wyro.

Ale na szczęście kolektyw WCK naprawdę lubi się spotykać – „Mądrego warto posłuchać” to perkusja i bas Amatowsky‚ego, flet i klawisze Marka Pędziwiatra, gościnna zwrotka Masta Ace’a (!), plus oczywiście rapsy ekipy z Andrzejem Kondratiukiem w tle. I nikt nie musi zazdrościć WMQ Enveego, bo to on daje rytm, gdy przy okazji piątego winyla JuNouMi w „Tutaj są koła” krzyżują się style „Wuceków”, Grubego Mielzky’ego, JupiJeja i Persa z Undy. Co jest grane? Trąby i niezatrzymywalny słoneczny, barwny groove. Jeżeli ktoś zaś woli mniej słońca i kolorów, to żołnierz (czy właściwie rycerz) WCK Skrubol ma coś dla niego, a jest w dodatku z Tede i DJ-em HWR’em. Mamy w „Procesie” niezłe grono.

Jeszcze bardziej gwarnie, jeszcze bardziej elitarnie będzie na ósmym mixtapie DJ-a Decksa i singiel „Osiem” to potwierdza. Waldemar Kasta, KęKę, Pyskaty, Kabe, Hinol, Ero, VNM – no dzieje się. Mój ulubiony fragment? Członek JWP tłumaczący słuchaczom, na jakim samplu rapuje. Z „Podziemia” orbitującego wysoko (taki paradoks) Bisza nie będzie prosto wybrać kąska. Może: Kiedy zapytasz mnie, jak powstają te wersy / Odpowiem – powstają jak wzburzony lud przeciwko opresji. W przypadku „Zawsze chciałem” Sitka (i Sir Micha) obędzie się bez cytatów, trzeba jednak przyznać, że jak wrocławianin już wraca, to z przytupem. Zalicza sprawdziany stylu i kontrole jakości, melduje wykonanie zadania.

Październik bywał nie tylko zadaniowy, bywał też terapeutyczny. „Nienawidzę chodzić po lekarzach” obwieszczał trochę chory na serce Barto Katt na bicie Soulpete‚a (HVNCWOTY). U Kadeta Szewczyka i Legendarnego Afrojaxa w grę wchodzi głowa i „Daddy Issues”, obaj postawili na szczęście stylowe występy oraz dobry refren ponad protekcjonalny ton. A co „Na krańcu świata” leczy 2115? Bezsenność, bo śnią panowie swój amerykański sen z pasją, na luzie i bardzo melodyjnie.

Zdjęcie otwierające to Skrubol (z FB artysty), a wszystkich opisywanych utworów wysłuchasz tutaj: