Dycha. Najlepsze rapy czerwca 23

Gdy w głównym nurcie polskiego rapu w najlepsze trwa licytacja na oportunizm i zblazowanie, o czym zresztą czerwiec bardzo boleśnie przekonał, tyszanin Mati Szert nadal brzmi, jakby mu się chciało. A że umie i jeszcze do tego kombinuje, to z nagranego z Caterem i produkowanego przez sorryfalkonna „Napalmu” wyszedł wysokoenergetyczny, brytyjski (drum’n’bass/UK garage/grime) koktajl stylów. – My nie chcemy wyjść z brudu, my chcemy przyjść brudem – rapuje Mati. Yes, sir!

Szert rozrabia u siebie, rozrabia też gościnnie na udanej płycie Mokebe. W „Udonie” bit (znowu sorryfalkonn) też jest łamany, choć na modłę latynoską, mamy więcej melodii, w pamięć zapada zaraźliwy refren. – Zamykam drzwi do mainstreamu twoim kumplom – obwieszcza gospodarz. – U mnie w baku wena / gdy nad moim miastem ciąży fatum lenia / Twój ulubiony raper – kot w studio / Na scenie playback i się kręci ta karuzela – zaczyna zwrotkę gość. I mamy przebój, w dodatku z nabojami posłanymi w kierunku sceny.

Kolejne dwa utwory to dwie producenckie odsłony Smokina. Ogień i woda. W „Kolejnym kroku” na ołowiane bębny spada napalm chaotycznej gadki Sydoza, gaszony refrenem Peepza. Ascetyczny, stawiający na klimat „Prepers” wypełnia głęboki, stonowany głos Korsona, uzupełniany cięciami DJ-a Bulba. „Niepewna sytuacja społeczno-polityczna zmusza do zajrzenia w głąb siebie i zebrania sił do walki z codziennością” – czytamy w opisie. Dwa strzały, obydwa w środek tarczy.

„Ziemia obiecana” Wnyka (ze świetnymi skreczami DJ-a Flipa) i „Rap o rapie”, gdzie wyżej wymieniony raper jest w towarzystwie ASTROGXRAL-a, to dwa numery trafiające do zestawienia z kanału Ordine Sound, tuby młodej Łodzi. Niby trochę jak kiedyś, bo pod funkujący podkład pierwszego numeru mógłby nawijać LL Cool J albo Redman, ale Wnyk szyje rymy tyleż gęsto, co nonszalancko. Jego kompan to sam styl i sam luz.

Muzyczna ogłada, sporo słońca i świetne synthy napędzają numer Odysa, dobrze rapującego producenta (wcześniej LOAA). A że z wizytą wpada Miły ATZ, to mamy pewniaka na lato. Z kolei imprezowa, hedonistyczna narracja ubrana w starannie poskładane słowa stała się w „Brokacie” domeną Mihasziego. Numer jest tym ciekawszy, że raper nawija na odprężającym podkładzie Folka z perspektywy nastoletniej dziewczyny, co daje do myślenia. I uzupełnia go wokal jak najbardziej pełnoletniej Fasoli.

Z tym wiekiem różnie bywa, więc częstochowianka susk postanowiła wykorzystać bit Michała Tomasika, żeby nagrać diss na dorosłych, którzy nie czują, jak to buja, a wszystko dlatego, że panowie w garniturach pluli, słysząc, o czym marzy Zuzia. Numer ma trochę pazura, trochę ujmującej olewczości, sporo ekshibicjonizmu. Jedno z odkryć poprzedniego sezonu nie tylko rapuje lepiej, ale też zaskakująco różnorodnie pod względem formy. Teraz czas na treść wychodzącą poza ego, używki, depresję i środkowy palec. Ale nie wiem jak wy, ja na hasło pomyśl, co los da, jak susk mu umożliwi zaczynam myśleć.

Kończymy Kościeyem, wrocławskim specjalistą od tekstów słodko-gorzkich, który nie tylko myśli, ale i czuje za dużo. Gdy obiecuje w tytule, że tutaj „Będzie git”, nie wierzymy do końca. On też nie wierzy, ale chociaż obiecuje, że zostanie. Wolny, zimny bit pMx‚a po gospodarzu przejmuje surowy, agresywny Witek, zamyka naprawdę ładny refren. Wszystko trochę z innej bajki, wszystko pasuje i zostawia poruszonym.

Wszystkie opisywane utwory do wysłuchania poniżej. Na zdjęciu otwierającym Mati Szert (zdjęcie z oficjalnego profilu FB).