Szwed: Uczyć się zauważać to teraz potrzeba wielu

Pisałem rok temu, że chciałbym, by sporządzane przez Piotra Szweda rankingi tekstów piosenek były tradycją. I tak też się dzieje. Polonista, dziennikarz oraz autor książek i tym razem nie zawiódł, więc pozostało mi zadać mu kilku pytań. Ile zmienia czas? Co łączy Olgę Tokarczuk i Kubę Knapa? Kto w rapie jest blisko rzeczywistych emocji? Tych kwestii akurat nie podsuwałem, ale odpowiedzi i tak znajdziecie poniżej.

Coraz mniej rapu w twoim zestawieniu: 60 proc. w 2021, blisko połowa w 2022, niewiele ponad dziesięć tytułów w 2023 r. Raperzy gorzej piszą czy może ta muzyka z jej nowymi wcieleniami mniej tekstu potrzebuje, mniejszy nacisk na niego kładzie?
PIOTR SZWED: Nie jestem odosobniony w poczuciu, że dla polskiego rapu to nie był szczególnie dobry rok. Oczywiście może się okazać, że przeoczyliśmy narodziny jakiejś nowej gwiazdy albo że ktoś na drugim, trzecim planie nagrał album, który po latach okaże się klasykiem. Czas dużo zmienia. Po to także robię te rankingi, żeby może za jakiś czas spojrzeć na nie i powiedzieć: ale byłeś naiwny, nie zwróciłeś uwagi na coś tak ewidentnie istotnego, a rozpisywałeś się o czymś drugorzędnym.

Masz sobie już coś konkretnego do zarzucenia?
Oczywiście, wiele świetnych tekstów doceniałem lub odkrywałem dopiero po stworzeniu podsumowania. Nie opisałem choćby „O co w tym chodzi” Bobera, „Dzieci duchy” Szpaka to dla mnie z perspektywy czasu bardzo mocny singiel, współczesny klasyk, ale potrzebowałem trochę czasu, żeby to dostrzec. W zeszłym roku nie zauważyłem Huberta, a powinienem opisać „Święty spokój” lub „Tryb księżyc”. Z rzeczy nierapowych: niedawno Piotrek Kowalczyk zwrócił moją uwagę na utwór „Jenot” Dłoni, piosenkę wprost fenomenalną. Długo tak mógłbym ciągnąć moją listę wyrzutów sumienia.

Wracając do tematu oceny poprzedniego roku w rapie, na dziś powiedziałbym ostrożnie, że – podobnie zresztą jak w 2022 – nie pojawiła się żadna nowa postać, która połączyłaby spore zasięgi z próbą mówienia o rzeczach naprawdę ważnych albo zaproponowała jakiś inspirujący, efektowny język. Nikt nie wszedł na scenę z rozmachem Maty czy Szczyla. Stara gwardia dostarczyła sporo solidności (ostatni album O.S.T.R. sprawił mi sporo frajdy), ale nie każdy potrafi jak Łona powracać z materiałem będącym efektem realizowania naprawdę przemyślanej, odważnej i ciekawej koncepcji. Dużo ciekawego działo się za to w tle, z dala od rekordowych wyświetleń, bardzo podobały mi się albumy Sisty Flo, Kidda czy susk.

Jakie drzewo jest, każdy widzi, ale najlepszym twoim zdaniem tekstem roku jest próba zdefiniowania go przez Kubę Knapa. Wpisałbyś to w jakiś szerszy kontekst kulturowy? I filmowców, i literatów ciągnęło w 2023 r. na wieś, do korzeni…
To odwieczny temat powrotu (bądź podróży) na wieś: bliżej natury, prostoty, bliżej samego siebie. Pisząc o czymś takim, łatwo o sentymentalizm, klisze językowe, drażniące frazesy. Na szczęście u Knapa prawie ich nie ma. Moim zdaniem taki tekst jak „Próba zdefiniowania drzewa” mógł napisać ktoś, kto naprawdę zobaczył drzewo. Doznał olśnienia jego niesamowitością. Znam takie momenty, ale nie potrafiłbym ich przelać na papier, gdy np. idziesz rano na spacer i nagle coś, co w innym przypadku minąłbyś bez specjalnych emocji, uderza cię pięknem, wywołuje zaskakujące refleksje, jest widokiem, który coś w tobie uruchamia.

Oczywiście, że tekst Knapa da się wpisać w mnóstwo kontekstów. W często cytowanym felietonie z czasów pandemii Olga Tokarczuk opisywała białą morwę, drzewo widziane ze swojego okna. To pewnie jakaś uniwersalna potrzeba wielu ludzi teraz. Uczyć się zauważać, dążyć do większego zakorzenienia, nawiązania relacji z tym, co jest tuż obok, zamiast dokonywać ucieczek w kulturę, w fikcję, w scrollowanie newsów. Zawsze mnie fascynowało w „Panu Tadeuszu” to, jak bardzo Mickiewicz był zżyty ze światem roślin, zwierząt, drzew. Nie byłoby chyba źle, gdyby częściej to ten Mickiewicz się w nas odzywał zamiast specjalisty od narodowego mesjanizmu i martyrologii.

Dalekie, panoramiczno-przekrojowe ujęcie Afrojaxa i bezprawna, niesprawiedliwa oblężona twierdza u Shelleriniego. A z drugiej strony bliskie ujęcie szafującego warszawskimi rachunkami Kaza Bałagane czy Łona jeżdżący konkretnymi ulicami z cierpem, który „rady ma dla turystów”. Niby mesjanizm i martyrologia nie, ale czujesz potrzebę, by Polska przeglądała się w rapie, szukasz jej w nim.
Jeszcze chociażby „Listopad” Floral Bugsa z wersami o nienawiści rosnącej jak tyfus, z opisem znieczulicy i kultu prymitywnej siły. Całkiem efektowny, choć daleki od ich najlepszych dokonań, był też tekst „Każdy tylko nie ja” PRO8L3Mu. Tak, lubię, gdy Polska przegląda się w rapie. Tego rodzaju teksty mają szansę stać się świadectwem określonych czasów. A poza tym są dla mnie ważnym narzędziem w nauczycielskiej pracy. O emocjach z początku lat. 90 super się opowiada na podstawie „Jeszcze Polska” Kazika. Czy ktoś w tym roku opisał Polskę z porównywalnym wyczuciem? Trudno powiedzieć. Mocno na pewno brzmią teksty, których autorzy znaleźli sposób na odniesienie się do trwającej w Ukrainie wojny. Gdy Shellerini rapuje o naszym domu, chociaż pełnym nieznajomych, który spłonąć może w ułamku sekundy, gdy Łona w „10 pytaniach” jest w stanie w kilku zdaniach oddać codzienność dramatycznych wyborów Ukraińców mieszkających w naszym kraju, to mam poczucie, że takie utwory mają swój ciężar. Są blisko rzeczywistych emocji oraz zdarzeń.

Przypatruję się rapowej reprezentacji w zestawieniu i widzę mało gwiazd, którym słuchacze nabijają miliony wyświetleń. I mało twórców przed trzydziestką, właściwie tylko susk, bo trudno mi uznać numer Kacperczyków za rapowy, zaś opisując numer Sarsy, na temat udziału Zdechłego Osy nawet się nie zająknąłeś. Ze swoim czułym na słowo uchem rozminąłeś się z rapowymi potentatami, zwłaszcza młodymi?
Rok temu był w podsumowaniu Oki. Opisywałem też swego czasu „Szklanki” Young Leosi. Nie odcinam się od nagrań, które mają masową publiczność. Tym razem próbowałem, ale nic na siłę. Sprawdzałem nagrania Gibbsa, którego cenię, i Bambi, za którą trzymam kciuki; odpaliłem oczywiście Kubana, „Na okrągło” to niedrażniący, przyjemny przebój, ale mam poczucie, że to wszystko nie są rzeczy, które tekstowo jakkolwiek bardziej mnie ruszają.

Młodzi popularni w 2023 r. sporo nawijali o smutku, rozczarowaniu, zmęczeniu sławą, imprezami. Tylko że np. taki Zeamsone robi to jak na razie zdecydowanie mniej ciekawie niż kiedyś Guzior, Bedoes czy Quebonafide. Emo-rap to ważne zjawisko, które w Polsce przyniosło dobre płyty, ale teraz w tym nurcie widać głównie wyciskanie łez ze starych schematów. Gdy widzę tytuł taki jak „Zmęczony imprezą”, to już zwykle wiem, o czym tu będzie, jak będzie zarapowane i, niestety, jak bardzo będę tym zmęczony już po kilku wersach.

I na koniec pominięci. Nie po drodze ci z tym, co robią Dwa Sławy czy Rów Babicze, z tym standupowym zacięciem redukcją do grepsu, błyskotliwym rozbijaniem związków frazeologicznych, wyciskaniem wieloznaczności jak cytryny?
Z twoim opisem najbardziej skojarzył mi się Rau Performance, ale od niego nie było nic w tym roku. Dwa Sławy to na pewno klasa pod względem flow i ponadprzeciętna pomysłowość. Jednocześnie zawsze miałem poczucie, że to są trochę krótkodystansowcy, w tym sensie, że na przestrzeni wersu są w stanie efektownie bawić się słowem, wyciskać, jak mówisz, ze słów wieloznaczność, ale nie przekłada się to na zbudowanie jakiegoś ciekawszego sensu czy nastroju. Na „Z Archiwum X2” to się zmieniło. Tam rzeczywiście były serio intrygujące utwory. Jednak jak dla mnie czegoś na miarę najlepszych fragmentów poprzedniej płyty w 2023 r. nie nagrali.

Jeśli chodzi o Rów Babicze, sprawdziłem ich EP-kę w grudniu, ale nie zdołała wpłynąć na mój ranking, może dlatego, że z wieloma umieszczonymi w nim nagraniami musiałem się oswajać, było kilka momentalnych olśnień, ale zwykle potrzebowałem kilku przesłuchań, wracania do danego twórcy, by coś wybrać, docenić i wpaść na pomysł, jak o tym napisać. Rów Babicze na pewno mają odwagę i talent narracyjny. Próbują być czymś pomiędzy memem, stand-upem a ulicznym rapem. Będę sprawdzał, co nowego u nich słychać.

30 NAJLEPSZYCH POLSKICH TEKSTÓW 2023 WEDŁUG PIOTRA SZWEDA

30. Kacperczyk (feat. Artur Rojek) – „Syn okiennika”; 29. Sarsa (feat. Zdechły Osa) – „Balet”; 28. Paluch x Słoń, „Jedna nić”; 27. Wczasy – „Chwila”; 26. lessman, Sandra Mika – „pora spać”; 25. Hubert. – „!! komary !!”; 24. Zwierzę Natchnione – „Listopad”; 23. Sista Flo – „Powtórz!”; 22. Shellerini – „Kawał drogi”; 21. Schizma – „To jest przemoc”; 20. Jan Emil Młynarski, Brass Federacja – „Mój smutek”; 19. Włodi (feat. Fisz Emade, Gruby Mielzky) – „W czarnym fraku”; 18. susk – „savoir-vivre”; 17. Dorośli – „Pistolet”; 16. WIJ – „Poroniec”; 15. donGURALesko – „Wiem, że nie wiem” ; 14. Błażej Król – „Prawda”; 13. Kaz Bałagane – „Jak żyć w WWA?”; 12. Kasia Lins – „Miłość się nie kończy”; 11. Kwiaty – „Głaszcz”; 10. Katarzyna Nosowska – „Przytomna”; 9. Kidd – „Antropoholizm”; 8. Dorota – „Weź skręć”; 7. Ewa Sad – „Grzyby”; 6. Spięty – „Blue”; 5. Lech Janerka – „Lewituj”; 4. Nanga – „Piosenka o miłych rzeczach”; 3. Łona, Konieczny, Krupa – „Żeby nie skłamać”; 2. Afro Kolektyw – „Polonez dla początkujących”; 1. Kuba Knap – „Próba zdefiniowania drzewa”

W tym roku Piotr wybrał aż 50 utworów (choć opisał 30, tak jak ostatnio). Po pełną listę i uzasadnienia zapraszam na jego profil facebookowy. Otwierające zdjęcie zrobił Bartek Wiski, przedstawia Kubę Knapa (źródło: jego oficjalny profil FB).